Ze snu wyrwał mnie znajomy krzyk, ktoś krzyczał moje imię. Szybko poznałam ten głos. To Constantine. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam go, razem z resztą wojska.
Od razu zalałam się łzami, wybiegłam z domu i rzuciłam mu się na szyje. Aż go przewróciłam.
- Tęskniłam, tęskniłam, tęskniłam, tak strasznie tęskniłam! Nie było cię kilka godzin, a ja miałam wrażenie jakby nie było cię przez lata... - Spojrzałam w jego nieskazitelne ciemno-niebieskie oczy i po chwili nasze usta zwarły się w pocałunku. - Kocham cię, Mój Kocie...
Kocie? ; v ;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz