poniedziałek, 27 czerwca 2016

Od Artura Cd Anna

Leżałem na łóżku całkiem nieruchomo. Przez całą noc nie mogłem zmrużyć oka. Rano przyszły do mnie moja matka, Aby i Anna.
- Trzeba Ci zmienić opatrunek.- Powiedziała Ginewra. Kiwnąłem głową i spróbowałem się podnieść.
- Leż.- Powiedziała Anna.  Matka i Aby zajęły się zmianą opatrunku.
- Jak to wygląda?- Zapytałem.  Nastała krępująca cisza.
- Twoja noga jest cała. Jad nie wyrządził niemal żadnych szkód. Za jakiś czas wstaniesz na nogi.- Powiedziała Aby. Po chwili i ona i matka wyszły zostawiając mnie i Annę samych.
- Jak się czujesz?- Zapytałem.
<Anna?>

Od Anny C.D. Artur

Trzymałam Artura za rękę. Była chłodna. Dreszcz przeszył moje ciało. Słysząc jego głos, łzy pociekły mi po policzkach.
- Martwiłam się o ciebie... Tak bardzo się martwiłam. - szepnęłam i położyłam głowę na jego torsie.
- Anna... - ponownie wyszeptał moje imię.
- Nic nie mów. - odparłam. - Wyleczą cię. Ważne, że powróciłeś cały. Teraz tylko czekać. - powiedziałam. Po niedługim czasie do sali weszła moja siostra.
- Anna, pielęgniarki wzywają cię do pomocy. - zadała.
- Już idę. - odparłam i wstałam z krzesła. - Wrócę niedługo. - dodałam i wyszłam z sali. Kierowałam się do reszty pielęgniarek. Było wiele rannych. W dodatku dwom trzeba było przeprowadzić zabieg. Czekała nas długa noc.

<Artur?>

wtorek, 17 maja 2016

Od Artura Cd Ayana

- Olikar.- Mruknąłem
- Skoro tak bardzo chcesz... Ale ostrzegam za niektórymi trudno nadążyć.- Powiedziałem mrugając do Constantine'a.
<Ayana?>

Od Ayany Cd Artur

Artur czyścił swojego wierzchowca, gdy dotarłam na miejsce . Chłopak był lekko zdziwiony faktem że stoi przednim dziecko.
-Coś się stało?
-Nie, nic takiego tylko... czy mogłabym dołączyć do twoich sił.
Mężczyźni spojrzeli na mnie z zdziwieniem.
- Ale wiesz że, nie przyjmujemy dzieci.
Powiedział Constanine
-Nie jestem dzieckiem mam skończone 18 lat !!!
- Jak się nazywasz?
-Ayane Yuki.
- Co chowasz pod kapturem?
Zaskoczyło mnie to pytanie przez co złapałam kaptur i go lekko naciągnęłam.
- Ayana jeśli chcesz do nas dołączył to pokarz.
- Ech.... Zgoda.
Ciągałam kaptur z głowy, teraz było widać moje psie uszy, a moje ,,kocie" oczy zalśniły. Artura i Constatine zamurowało, ruszyłam lekko moimi uszami.
Constantine dotknął moich uszu, co lekko mnie zdenerwowało, bo zrobił to z zaskoczenia. W tym czasie Artur podszedł do nas i mi się przyjrzał.
<Artur?>

środa, 11 maja 2016

Od Clarissy C.D Constantine

Wąż ukąsił Artura? To słabo. To bardzo słabo. Cholernie słabo.
- Mogłabym...zobaczyć tą ranę? - Spytałam, kucając przed Arturem i muskając palcami zakrwawiony bandaż.
Patrzyłam raz na Artura, raz na Constantine'a, nie wiedząc co powiedzą.

Const, Artur?

wtorek, 10 maja 2016

Od Constantine'a Cd Clara

- Ja Ciebie też.- Odparłem.
- Constantine rusz się i pomóż nam.- Krzyknął Michał. Podbiegłem do nich i pomogłem im nieść Artura.
- Co mu się stało?-Zapytała Clara.
- Wąż go ukąsił, kiedy ratował mi życie.- Powiedziałem i wskazałem na zakrwawiony bandaż na łydce Artura.
<Clara?>

poniedziałek, 9 maja 2016

Od Clarissy C.D Constantine

Co robiłam kiedy nie było mojego Kota? Siedziałam oparta o parapet i wyglądałam za okno, mając nadzieje że za chwilę go zobaczę. Siedziałam tam godzinami, w końcu zasnęłam.
Ze snu wyrwał mnie znajomy krzyk, ktoś krzyczał moje imię. Szybko poznałam ten głos. To Constantine. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam go, razem z resztą wojska.
Od razu zalałam się łzami, wybiegłam z domu i rzuciłam mu się na szyje. Aż go przewróciłam.
- Tęskniłam, tęskniłam, tęskniłam, tak strasznie tęskniłam! Nie było cię kilka godzin, a ja miałam wrażenie jakby nie było cię przez lata... - Spojrzałam w jego nieskazitelne ciemno-niebieskie oczy i po chwili nasze usta zwarły się w pocałunku. - Kocham cię, Mój Kocie...

Kocie? ; v ;

Uwaga!

No i co? Przepowiednia się wypełniła. Teraz wymyślamy nową. Każdy może podawać swoje wersje.

Artur

Od Constantine'a Cd Clara

Wybiegłem z domu i zacząłem się szykować. Potem była oczywiście walka. Mimo tego że była tak oczekiwana nie trwała za długo. Po jej zakończeniu wraz z rannym Arturem i resztą wojsk wróciliśmy do domu.
- Clara!- Krzyknąłem kiedy ją zobaczyłem.
<Clara?>

Od Artura

Na rynek miasta wjechał król elfów. Od jakiegoś czasu niezbyt lubiłem jego wizyty jednak tym razem zjawił się z całym orszakiem i wojskiem.
- Edwinie szykuj wojsko! Wąż nadchodzi.!- Krzyknął a zaraz potem kaszlnął, wypluwając w chustkę krew. Nie było z nim dobrze.
- Artur... Wiem że masz mi za złe śmierć mojego syna ale nie mogłem inaczej. Nie mam teraz legalnego następcy i chcę abyś ty zasiadł na tronie po mojej śmierci.- Powiedział. Nie wiedziałem co mam powiedzieć.
- Skoro tego pragniesz królu.- Zdołałem z siebie wydusić. Ukłoniłem się i pobiegłem do domu aby przyszykować zbroję. Wyczyściłem ją i odłożyłem na łóżko wraz z skórą Grimmara. Po chili wyszedłem aby przyszykować zbroję dla Tartara. Kiedy już to zrobiłem wszedłem do jego boksu. Zacząłem go czyścić.
- Wkrótce się to skończy. Zabijemy węża.- Szepnąłem mu do ucha i poklepałem po szyi. Koń zaczął skubać moje włosy. Po chwili w stajni pojawił się Michał.
- Już czas.- Powiedział a w jego oczach dostrzegłem łzy. No jasne nie było mu łatwo rozstać się z moją siostrą kiedy wyruszał na Górę Aniołów a co dopiero teraz kiedy możemy nie wrócić.
- Wrócimy... Ty wrócisz dla Aby...- Powiedziałem do niego. Kiwnął głową i wyszedł. Założyłem zbroję i siodło Tartarowi po czym sam poszedłem założyć zbroję. Po kilku minutach poszedłem pożegnać się z Anną.
- Do zobaczenia.- Powiedziałem całując ją delikatnie.
- Masz wrócić.- Powiedziała. Kiwnąłem głową i wskoczyłem na grzbiet konia.
- O Thorze daj mi siłę abym mógł pokonać Slythe tak jak ty pokonasz wielkiego Jormunganda podczas Raknaroku.- Szepnąłem. Constantine poklepał mnie po plecach. Każdy z nas miał dla kogo wracać. Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce walki. Po chwili rozpoczęła się walka. Po dłuższym czasie walki zdobyłem wreszcie przewagę nad wężem. Nagle Constantine upadł pod naporem przeciwników. Szybko rzuciłem zaklęcie dodające mu sił ale ten moment wykorzystał wąż, który zahaczył zębem o moją nogę. Po chwili jednak mimo wielkiego bólu  odciąłem głowę stwora. Oparłem się o miecz.
- Wąż nie żyje! Przepowiednia się wypełniła.- Krzyknąłem. Po chwili jednak zakręciło mi się w głowie i straciłem przytomność. Obudziłem się w domu leżąc na łóżku. Obok łóżka siedziało mnóstwo osób, między innymi Anna.
- Anna...- Jęknąłem podnosząc dłoń w jej kierunku.
<Anna?>

Od Clarissy C.D Constantine

Ciągle go trzymałam i nie miałam zamiaru puścić. A jeśli to jest nasze ostatnie spotkanie? A jeśli on już do mnie nie wróci?
Na samą myśl zaczęłam mocniej płakać. Gdy jednak powiedział, że musi już iść, puściłam go i otarłam łzy.
- Idź, mój Kocie. - Wyszlochałam i musnęłam ustami jego wargi. Prawdopodobnie nasz ostatni pocałunek. NO CHYBA ŻE DOTRZYMA OBIETNICY. Jednak wiem, że będzie to trudne. - ...do zobaczenia.

Const?

Od Constantine'a Cd Clara

- Obiecuję. Przecież to nie ja będę walczył z Wężem a jedynie ochraniał księcia przed strzałami i ciosami zadawanymi przez wojsko Węża.- Powiedziałem i pocałowałem ją w policzek. Po chwili przyszedł Michał kiwając na mnie głową abym poszedł się przygotować.
- Muszę już iść.- Powiedziałem.
<Clara?>

Od Clarissy C.D Constantine

- Nie jego się boje. - Rzekłam łamiącym się głosem, łapiąc rękę Constantine'a w swoje dłonie. - Boje się o ciebie. Jeśli coś ci się tam stanie, to tego nie przeżyje. - Roniąc łzę, przytuliłam się do niego, oplotłam ręce w okół jego szyi i nie miałam zamiaru puścić. - Masz mi coś obiecać. Obiecaj mi, że wrócisz.

Kocie?

Od Constantine'a Cd Clara

- Tak. Nadchodzi czas wypełnienia przepowiedni.- Powiedziałem i pogładziłem ją po włosach.
- Spokojnie. Ty nie musisz się go bać. To my go mamy wykończyć.- Powiedziałem wskazując głową przez okno na ćwiczących Artura i archaniołów.
<Clara?>

Od Clarissy C.D Constantine

- Czemu tam wtedy zemdlałam...? - Spytałam cicho, łapiąc się za ciągle bolącą głowę. - ...I dlaczego nic nie pamiętam...? Pamiętam jedynie, że straciłam przytomność, tyle. Za nic nie potrafię sobie przypomnieć dlaczego wtedy odleciałam...
Dopiero po chwili dotarły do mnie kolejne słowa. Walczyć z wężem? Że co.
- Momentmomentmoment MOMENT. - Zaczęłam niemalże krzyczeć. - Jak to z wężem? O co chodzi co tu się dzieje? - Przełknęłam ślinę nieco przestraszona. - Chodzi...o TEGO węża?

Const?

Od Constantine'a Cd Clara

Zacząłem cucić Clarę. Po chwili podszedł do mnie Artur.
- Zanieś ją do mojej matki.- Powiedział. Kiwnąłem głową. Zaniosłem Clarę do Ginewry, która ją ocuciła.
- Gdzie ja jestem?
- U matki Artura. Zostaniesz u niej na czas kiedy my będziemy walczyć z wężem.
<Clara?>

Od Clarissy C.D Constantine

Zamarłam.
Co tu się dzieje.
Słowo "wojna" rozbrzmiewało echem w mojej głowie. Cały hałas w okół dla mnie nie istniał. Słyszałam tylko słowa Kota. To jedno cholerne zdanie. Te trzy słowa. "Szykuje się wojna". Czułam, jak uginają się pode mną nogi, i gdyby nie ramię Constantine'a o które się oparłam, upadłabym na ziemię. Serce waliło mi jak młotem, oddychałam ciężko, dyszałam wręcz. Czułam przenikliwy ból w skroniach, powoli traciłam świadomość. Byłam przerażona. Po moim prawym policzku spłynęła łza, osunęłam się w ramiona Constantine'a i całkowicie straciłam przytomność.
Jeszcze nigdy się tak nie bałam.
Nigdy nie zrozumiem, dlaczego byłam wtedy tak przerażona.


Const?

Od Constantine'a Cd Clara

- Nie wiem.- Powiedziałem szczerze. Poszliśmy na rynek. Tam trwało jakieś zbiegowisko. Po chwili jednak Wszystkie elfy uklękły. Wtedy zrozumiałem że przybył król elfów. 
- Szykuje się wojna.-Jęknąłem cicho.
<Clara?>

Od Michała

Tak się za nią stęskniłem. Już bardzo dawno opuściłem wraz z braćmi nasz dom ale tęsknota nigdy nie doskwierała mi tak jak teraz. Chciałem już zobaczyć moją ukochaną. Gabriel i Rafał byli w podobnym stanie. W końcu jednak dotarliśmy do domu. Niemal od razu po powrocie pobiegłem do Artura i jego siostry.
- Aby!- Krzyknąłem widząc ją z daleka.
<Aby?>

Od Clarissy C.D Constantine

Szybko wstałam z ziemi i poszłam za Constantinem. Co jest nie tak?
Podeszłam do niego truchtem i wtuliłam się w jego ramię.
- Kocie, co się dzieje? - Spytałam zdenerwowana. - Co jest nie tak?
Nic z tego nie rozumiałam, nic a nic. Co. Się. Do. Cholery. Dzieje?

Const?
Wena [*]

Od Constantine'a Cd Clara

Uśmiechnąłem się.
- Marzę o nich.- Powiedziałem. Spojrzałem na Clarę i uśmiechnąłem się.
- Ile byś chciał mieć?
- Myślałem nad co najmniej czwórką.- Powiedziałem. Clara wstała a ja się do niej uśmiechnąłem. Nagle do naszych uszu doszedł głos rogu.
- Coś jest nie tak...- Powiedziałem. Wyszliśmy z ogrodu i skierowaliśmy się w stronę z której dobiegał głos rogu.
<Clara?>

Od Clarissy C.D Constantine

Szybko odwróciłam głowę w jego stronę, energicznie nią kiwając.
- Czy lubię pracę w ogrodzie? - Spytałam, a na moją twarz wpełzł szeroki uśmiech. - UWIELBIAM pracę w ogrodzie! Kocham przebywać na łonie natury, zwłaszcza wśród kwiatów, uwielbiam spędzać czas w ogrodzie! - Mój wzrok ponownie utkwił w kępie róż przede mną, a moje policzki przybrały czerwoną barwę. Zbyt łatwo się rumienie. - Zwłaszcza w towarzystwie dzieci. - To zdanie wypowiedziałam nieco ciszej, nieśmiałym głosem. Odkąd sięgam pamięcią kochałam towarzystwo dzieci, kochałam z nimi przebywać...kochałam, kocham i kochać dzieci będę.
Siedziałam na kolanach, wpatrzona w czerwone róże przede mną, rozmyślając o tym, czy kiedykolwiek zostanę matką. Od dawna marzyłam o własnym maleństwie. O niczym innym tak bardzo nie marze jak o swoim własnym dziecku.
Ponownie spojrzałam na Constantine'a.
- Chciałbyś mieć kiedyś dzieci? - Spytałam nieśmiało z jeszcze większym uśmiechem, i teraz cała moja twarz była czerwona od rumieńców.


Kocie?

Przepraszam pysie że tak późno, brak czasu, lag mózgu, brak weny, przepraszam ; - ;

niedziela, 8 maja 2016

Od Artura Cd Lea

Po co jej to mówiłem? Może po to aby zrzucić z siebie ten ciężar. Miałem dość ukrywania tej tajemnicy przed wszystkimi. Wskoczyłem na Tartara i pojechałem za dziewczyną.
- Lea rozumiem że to dla Ciebie trudne ale nie możesz się w sobie zamknąć. Przyjdź na obiad. Potem jeszcze porozmawiamy i nauczę Cię kilku rzeczy.
<Lea?> 

Od Lei C.D Artur

Tego było dla mnie za wiele, za dużo informacji jak na jeden raz. Wyślizgnęłam się z pod ramienia Artura, i stanęłam kilka kroków od niego. Patrzyłam na niego z pod przymrużonych powiek, po chwili ruszyłam w stronę Tornada. Będąc jego czarnym grzbiecie, zwróciłam się do Artura.
-Co do Clary i Counstatina, sam będziesz musiał im to powiedzieć. Ale wiec że to może ich zaboleć.- Powiedziałam chłodnym, pozbawionym emocji głosem. Wierzchowiec ruszył w stronę domu, pośpieszyłam go. Po pewnym czasie znikneliśmy w oddali, zostawiając Artura samego.
~◀Artur▶~

Od Constantine'a Cd Ayana

-Co tak w ogóle robiłaś w królewskim ogrodzie?- Zapytałem.
- Chciałam poznać następcę tronu.- Odparłam dziewczyna. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
- Wybrałaś złe miejsce do poszukiwań. Artur prawie nigdy nie bywa na zamku. Woli chodzić po lesie. No dobra wstawaj wychodzimy.- Powiedziałem i otworzyłem kratę. Wyszedłem a po mnie Ayana.
- Skoro tak bardzo chcesz poznać Artura to chyba cię do niego zaprowadzę.- Powiedziałem i poszedłem przed siebie. Dziewczyna biegła za mną.
- Artur pewna osoba bardzo chciała Cię poznać.- Powiedziałem kiedy zobaczyłem przyjaciela czyszczącego Tartara.
<Ayana?>

Od Ayany

Zwiedzałam miasto, praktycznie z każdej ulicy było widać zamek. Cieszyłam się że będę mogła poznać Artura, ale doszły mnie słuchy że następcy nie ma w pałacu. Miałam parę monet w kieszeni, wiec postanowiłam kupić coś do jedzenia. Gdy kupiłam bułkę usiadłam na murku i zaczęłam ją jeść. Nie daleko rozmawiali żołnierze, obserwowałam ich. Po zjedzonym posiłku ruszyłam w stronę zamku w postaci kota. Po chwili stałam nie opodal bramy, przyległam do muru i przeszłam za strażnikami. Skierowałam się do ogrodu i wspięłam się na jakąś jabłonkę. Po paru godzinach wylegiwania się na gałęzi zrobiłam się głodna, zamieniłam się w człowieka i zerwałam jedno jabłko. Po chwili zauważyli mnie strażnicy i złapali, zostałam zamknięta w jednej z celi znajdujących się w zamku. Jakiś czas później do celi wszedł czarno włosy rycerz z niebieskimi oczami. Usiadłam po turecku kładąc dłonie przed siebie na ziemi.
- Jak się tu dostałaś?- Zapytał rycerz.
- Przez główna bramę.
Chłopak był lekko zaskoczony.
- Jak się nazywasz?
- Ayana Yuki, a ty jesteś....
- Constantine.
< Constantine?>

Ayana

http://data.whicdn.com/images/73982997/large.png 
autor nieznany
Imię: Ayana /Yuki
Pseudonim/y:Czarny kot, Lisica
Wiek: wygląda 12 lat ma 18
Stanowisko: posłaniec /strateg
Płeć: kobieta
Charakter: Czarny kot jest dziecinna jak każde dziecko, ma wybujałą wyobraźnie. Potrafi zbić każdego z tropu, jest dobrym obserwatorem Wisconsin czasami widzi lub czuje że ktoś kreci. Pociesza własnym bytem przy potrzebującym, dogaduje się z wszystkimi prócz swoim rocznikiem chodź tu bywa różnie. Potrafi być poważna, ale nie w każdej sytuacji po prostu ona to czuje.Czasami bardzo łatwo się nabiera, nie znosi pająków. Jest lekko pyskata i lubi się czasem podroczyć. Nie obrażaj przy niej kogoś jej bliskiego bo jeśli puszczą jej hamulce i się nie włączą zostaniesz trupem, oczywiście że szanuje następce, gdyż uważa że w nim jest coś ciekawego.
Dane Szczegółowe: 

  • Rasa: Olikari
  • Kolor oczu: zielony z błękitnym połyskiem
  • Kolor włosów: lekki róż
  • Wzrost: 150cm
  • Znaki szczególne: zwierzęce uszy i kocie oczy.

Zdolności magiczne:  włada perfekcyjnie magia dotycząca rasy, a oprócz tego włada wiatrem, ogniem, iluzją, dźwiękiem.
Zdolności fizyczne: Czarny kot skacze bardzo wysoko aż na wysokość 12 piętra, zawsze ląduje na nogach rzadko upada jak spada. Jest bardzo zwinna, elastyczna i zauważa to czego inni nie widza. Dość daleko widzi przez długi trening. Perfekcyjnie się wspina i włamuje.
Rodzina: -
Zakochana w: -
Partner: -
Ex: -
Dzieci: jedenastolatka???
Dni płodne: -
Historia: Wiec zostałam stworzona przez Zeusa i Hermesa podczas jednego z ich kaprysów. Szybko poznawała świat ponieważ była nad wyraz ciekawska. Pewnego dnia z innym dzieciakami bogowie zesłali na ziemi, lecz nadal się z nimi kontaktowali. Podczas swojej podróży Lisica chodziła do paru szkół. Po dłuższym czasie wzięli ją w niewole i traktowali gorzej niż psa. Parę lat później wybuchła w Hamas wojna dzięki której jej oprawcy zginęli, a ona odzyskała wolność.
Marzenia: Nie do końca wie czego szuka.
Cel życiowy:  Chce poznać następcę i go chronić
Inne zdjęcia: Kot, Lis
Autor: yuki21

Uwaga!

No więc postanowiłam że nie będzie żadnej ankiety odnośnie nowych ras. Po prostu dodam wszystkie jakie zaproponujecie o ile mi się spodobają i nie będą zbyt podobne do już istniejących. Więc proponujcie.

Artur

środa, 4 maja 2016

Od Artura Cd Anna

Podszedłem do Tartara i sprawdziłem czy wszystko z nim w porządku. Koń był w świetnym stanie. Uśmiechnąłem się lekko do Anny. Po chwili wsadziłem Anne na grzbiet Viviane a sam wsiadłem na Maximusa. Rozpoczęliśmy wędrówkę w dół gór. Po kilku godzinach byliśmy w moim domu. Rozsiodłałem konia i ustawiłem figurę brata Anny pod dachem.
- Spróbuję go odczarować ale nie wiem czy mi się uda.- Powiedziałem cicho.
<Anna?>

Rosalie

autor nieznany
Imię: Rosalie lecz czasem mylą ją z Rozalie
Pseudonim/y: Rosa/Roza , Rudzik, Iskra, Rysica.
Wiek: 18 lat
Stanowisko: Łowca, choć pierwotnie jest gimnastyczką w cyrku (ćwiczy na trapezie) 
Płeć: Kobieta. 
Charakter: Rosa jest dziewczyną z poczuciem humoru. Na jej buzi  często gości uśmiech. Po za tym jest tajemnicza, i czasem zdarza jej się (Ale bardzo rzadko) mówić zagadkami. Nie lubi słuchać zasad, jest typem buntowniczki.
Dane Szczegółowe: 
  •  Rasa: Zmiennokształtna z zapomnianego (i uznanego za wymarłego) rody Redbird
  • Kolor oczu: Zielone, miejscami widać odcień pożółkłej zieleni
  • Kolor włosów: Rudy,
  • Wzrost:2,25m (225 cm)
  • Znaki szczególne: Znamię w kształcie ptaka, po miedzy łopatkami (znamię rodowe, każdy członek ma innego ptaka, jej przypomina rudzika), nieliczne piegi na nosie. Cienka podłużna blizna na ramieniu. 
 Zdolności magiczne: Jej ród wyćwiczył maskowanie  myśli i całkowitą (jeśli oczywiście chce) przemianę w zwierzę. Oczywiście jest granica. Rosa może zmienić się tylko w zwierzę które ma na sobie choć trochę pomarańczowego koloru. Reszta ujawni się w wieku 20 lat.
Zdolności fizyczne: Dziewczyna jest niezwykle wygimnastykowana, gdyż pracuje ona z trapezem. Jest silna, choć tego nie widać. Umie strzelać z łuku Jest także bardzo zwinna i szybka.
Rodzina: 
  • Matka - Esme [*], Ojciec - Angus [*]
  • Rodzeństwo; Siostra bliźniaczka- Lilia, Brat bliźniak- Mattias (trojaczki) 
  • Ciotki od strony ojcaSarah [*], Ginewra 
  • Ciotki od strony matki: Sylwira[*], Eminema[*]
  • Wujkowie od matki: Carlos[*]
  • Kuzyni: Tristan, Dastan, Marek, Artur,
  • Kuzynki: Ellen, Abigail, Nadia, Kina[*]

Zakochany/a w : - 

Partner: -
Ex: -
Dzieci:- 

Historia: No cóż. Może zaczniemy od tego dlaczego pracuje w cyrku? Dlatego że jej rodzina została zabita przez złego władce. Gdy ojciec trojaczków nie chciał zdradzić sekretu rodu. Został za to zabity, zostawiając ciężarną żonę, samą. Kobieta uciekała. Znaleźli ją członkowie cyrku "Wygnańcy", jak sama nazwa nazwa wskazuje że osoby które były w trupie, byli wygnańcami. Esme dołączyła do nich jako akrobatka. Minęło kilka miesięcy a grupka stała się nową rodziną kobiety. Urodziła 3 dzieci. Rosalie, którą wszyscy mylili z Rozalie, Lilie którą nazywali Myszą, oraz Mattiasa, na którego wołali Matt. Dzieci rosły. Esme uczyła ich historii Rodu, gdyż jej dziadek postarał się by wszystkie wzmianki o Redbirdach zniknęły. Nauczyła ich kontrolować przemianę. Pierwszym w co zmieniła się Rosa, był ryś. Było to kiedy miała około 5 lat. Jej brat zmienił się w szczenię czarnego wilka z rudymi łapami. A Lilia? ona zmieniła się w sowę, co było do przewidzenia, bo na plecach siostry Rudzika, widniała biała sowa (Kolor zwierzęcia zależy od koloru włosów). Niestety Esme zmarła gdy trojaczki miały około 10 lat. Jej biało włosa siostra przeżyła śmierć matki. A co z Rosą? I Mattem? Oni obiecali się nie przejmować. Rosalie podziwiała matkę, więc poszła w jej ślady. Tylko że ona skakała na trapezie. W wieku 14 lat miała pierwszy występ. Jej partnerem został Rephaim. Elf o kruczoczarnych włosach i niebieskich oczach.  Jej siostrze nie podobało się to, bo jak uważała Rosa, była zazdrosna o chłopaka. Ale dla niej był tylko wspólnikiem. W tedy zdobyła przezwisko Rysica oraz Iskra. Dzięki sztuczce "magicznej" którą wykonał  Mattias z Kimem (Cyrkowym magikiem). Sztuczka polegała na tym że, dziewczyna wchodziła do klatki. Kim zasłaniał klatkę granatowym kocem, a ona, wykorzystując swoje zdolności zmieniała się w rysia. Gdy miała 16 lat, wydarzył się wypadek. Coś poszło nie tak, podczas ćwiczeń.  Rudowłosa spadła z trapezu. Złamała nogę. Poza tym jeździli po całym świecie. Aż w końcu dotarli do Palancaru. Zapomniałam dodać że każdy z trojaczków miał własnego konia. Pegaza. Konie miały skrzydła, lecz dzięki czarom, Esme nie widać ich jeśli wierzchowiec tego nie zechce. Jej wierzchowiec, to Czarna klacz, z białą plamą na pysku, ciągnącą się od czoła do chrap, z niebieskimi piórami na końcach skrzydeł, o imieniu Diana.
Marzenia: Nie ma zbyt wielkich.
Cel życiowy: Być najlepszą gimnastyczką w cyrku.
Inne zdjęcia:
Autor: RANCZO LENY

Przegląd + wypłacanie zarobków

Post trochę spóźniony ( Pierwszy był w niedzielę a mamy środę) ale nie miałam ani energii ani czasu żeby go wstawić. No to zacznijmy może od tych mniej przyjemnych spraw. Na początku rozdaję ochrzany.

  1. Proszę wszystkich, którzy tego nie zrobili o napisanie opowiadań. Wiem że mieliśmy układy jednak było to odnośnie mniejszej aktywności na blogu a nie pisania raz na ruski rok. 
  2. Lea i Clarissa proszę o dokończenie opowiadań Constantine'a oraz Artura oraz zajęcie się swoimi pierwszymi postaciami a nie tworzeniem nowych. Co prawda można mieć kilka postaci jednak muszą one być aktywne. 
  3. Lea naucz się stawiać przecinki a nie kropki. Pomyśl sobie jak głupio brzmi zdanie z mnóstwem kropek zamiast przecinków. Proszę stawiaj je. 
O jakimś jeszcze ochrzanie zapomniałam? Chyba nie. Więc przejdźmy do spraw przyjemniejszych. A mianowicie ulepszenia bloga. 
  1. Wprowadzimy Eventy pojawiające się cyklicznie wedle ważniejszych wydarzeń ( zmiany pór roku, święta itp.), Konkursy pojawiające się co miesiąc oraz Questy, które będzie można wykonywać wedle uznania. 
  2. Wprowadzimy spis opowiadań do dokończenia aby łatwo można było znaleźć opowiadanie na które musimy odpisać, 
  3. Wprowadzimy zakładki Zwyczaje oraz Ceremonie, dzięki którym będzie łatwiej zorientować się w kulturze Palancaru. 
  4. Uzupełnimy Święta. 
  5. Przerobimy Tereny i dodamy Mapę.  
  6. Dodamy zakładkę z informacją ile monet otrzymuje członek wykonujący określony zawód. 
  7. Uzupełnimy Stworzenia oraz wprowadzimy Demony. 
  8. A na koniec chyba najlepsze. Po głosowaniu możliwe że wprowadzimy do zakładki rasy wampiry. Jeśli macie jakieś pomysły na nowe rasy proszę o zgłoszenie w komentarzu pod tym postem. 
A teraz nadszedł czas na wypłaty, No to już. 
  1. Constantine - 5 Zł, 94 Sr, 95 Br 
  2. Marek - 5 Zł, 94 Sr, 95 Br 
  3. Ariel - 5 Zł, 94 Sr, 95 Br 
  4. Jehundiel - 5 Zł, 94 Sr, 95 Br 
  5. Uriel - 5 Zł, 94 Sr, 95 Br 
  6. Barbiel - 5 Zł, 94 Sr, 95 Br 
  7. Rafał - 5 Zł, 94 Sr, 95 Br 
  8. Gabriel - 5 Zł, 94 Sr, 95 Br 
  9. Michał - 5 Zł, 94 Sr, 95 Br 
  10. Lea - 1 Zł, 50 Sr, 50 Br
  11. Clara - 2 Zł, 5 Sr, 5 Br
  12. Marilyne - 2 Zł, 50 Sr, 50 Br
  13. Abigail - 5 Zł, 50 Sr, 50 Br 
  14. Nadia 2 Zł, 50 Sr, 50 Br + 3 Zł, 50 Sr, 50 Br
  15. Ellen -  2 Zł, 50 Sr, 50 Br + 3 Zł, 50 Sr, 50 Br
Następca tronu i jego narzeczona nie dostają nic ponieważ nie mają limitu. Przepowiednia się wkrótce wypełni i będziemy musieli wymyślić nową Miłego dnia życzę, 

Artur




niedziela, 24 kwietnia 2016

Od Anny Cd Artur

Spojrzałam ze zdziwieniem na... Na co? Przypominało mi to wilko-lwy. Ponoć, jak wspomniał Artur, nazwane były one tokotami. Wzrok zwróciłam ku Viviane. Była bardzo puchata i miła w dotyku. Wsiadłam delikatnie na jej grzbiet. Wydawało się, że siedzisz na fotelu. były mega wygodne! Pogładziłam tokotę po szyi.
-No to w drogę! -powiedziałam, uśmiechając się. Artur wsiadł na swojego tokotę, który nosił imię Maximus. Po niedługim czasie ruszyliśmy w drogę. W górach było okropnie zimno i padał śnieg, a ponieważ miałam gruby płaszcz, dało się to wytrzymać. Nagle usłyszałam krzyki w lesie.
-Artur, chyba mamy towarzystwo. -powiedziałam. Zeskoczyłam z Viviane i kazałam jej schować się za skałą. To samo Artur zrobił z Maximusem. Bardzo donośnie krzyczeli o jakiejś kradzieży.
-To bandyci. -rzekłam po chwili. Spojrzałam Arturowi w oczy, kiedy nagle w naszą stronę pojawiła się fala strzał. Skryliśmy się pod kamieniem.
-Jeśli nie zareagujemy to nas zabiją. -powiedział. -Anna, bierz Viviane i uciekajcie. -powiedział.
-Chyba śnisz, jeśli myślisz, że Cię tu zostawię! -jęknęłam.
-Ech... Kobiety... -uderzył się ręką w twarz.
-Daj mi łuk, nie marudź. -rozkazałam.
-Słucham? -spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Głuchy jesteś? Daj mi łuk. -powtórzyłam. Mężczyzna posłusznie podał mi łuk. Wyjęłam strzały i zaczęłam napinać je raz za razem na cięciwę. Zdarzało się nawet, że wystrzeliwałam je po trzy lub dwie na raz. Artur wziął kuszę i również zaczął strzelać. Kiedy się upewniliśmy, że jest czysto wróciliśmy do tokot i dosiedliśmy je, sprawdzając, czy ani nam, ani im się nic nie stało.
<Artur?>

czwartek, 21 kwietnia 2016

Od Constantine'a Cd Clara

- Mam nadzieję że lubisz pracę w ogrodzie. W wolnym czasie lubię tutaj posiedzieć.- Powiedziałem z uśmiechem.
<Clara?>

Żyło, żyło i zdechło tak samo jest z moją weną

Od Artura Cd Anna

Poszedłem za Anną. W karczmie ona i Dastan prowadzili miłą pogawędkę.
- Marilyne ja i Artur jedziemy w góry jedziesz z nami?
- Wiesz wolałabym zostać z Dastanem.- Powiedziała. Anna kiwnęła głową.
- Jutro. Chciałbym szybko załatwić tą podróż szybko i równie szybko wyruszyć aby poznać mojego przyszłego teścia.- Powiedziałem i pocałowałem Annę w policzek.
- Pójdę nas spakować.- Powiedziałem. Poszedłem do stajni i spakowałem nieco potrzebnych rzeczy. Potem poszedłem do domu i spakowałem nasze rzeczy. Wziąłem też nieco prowiantu. Rano Anna przyszła do stajni, gdzie pakowałem rzeczy na Tartara.
- Tylko jeden koń?
- Tak bo żaden inny nie da rady. A poza tym w drodze powrotnej większa ilość by zawadzała.- Powiedziałem i wsadziłem Leę na grzbiet konia. Po chwili ruszyliśmy w góry. Po kilku godzinach wspinaczki weszliśmy w niesłychanie gęstą mgłę. Owszem trwało to kilka minut jednak znaleźliśmy się na jakiejś polanie, pośrodku której stał posąg mężczyzny.
- To mój brat...- Jęknęła Anna.
- Meduza... - Szepnąłem i od razu zawiązałem oczy Anny chustką. Podobnie uczyniłem z oczami konia i swoimi.
- Meduza zamieniła go w kamień. Choćby nie wiem co nie ściągaj chustki.- Powiedziałem i pocałowałem ją. Wyciągnąłem miecz z pochwy i przygotowałem się na atak.
- No proszę Król Gór i jego narzeczona...- Zaczęła Gorgona.
- Nie baw się Meduzo. Wiem gdzie jesteś.
- Naprawdę? To gdzie jestem?- Zapytała. Uśmiechnąłem się.
- Na półce skalnej za mną. Teraz jesteś po drugiej stronie. A teraz syczysz mi nad uchem.- Powiedziałem i rzuciłem zaklęcie które pomniejszyło Gorgonę i zamknęło w czymś w rodzaju puszki. Odsłoniłem oczy i schowałem puszkę do torby.
- Anno weźmiemy twojego brata. Spróbuję go odczarować.- Powiedziałem i wziąłem się do przywiązywania figury do grzbietu Tartara. Po chwili ruszyliśmy w dalszą drogę. W końcu dotarliśmy na miejsce. Rozsiodłałem Tartara i poprowadziłem Annę do doliny. Tam zagwizdałem i pojawiły się Tokoty. Dwie podeszły do mnie i Anny.
- To jest Maximus. Właściwie Maximus Decimus Meridius ale ja nazywam go tylko Maximus albo Max. A to jest Viviane jego partnerka.- Powiedziałem. Anna położyła rękę na głowie Viviane.
  
- Czemu mi je pokazujesz?
- Bo będziesz Królową Gór.  I będziesz dosiadać Viviane.- Powiedziałem z uśmiechem.
<Anna?>

Od Clarissy C.D Constantine

- Tu jest...niesamowicie. - Szepnęłam, uchylając usta w zachwycie i rozglądając się po ogrodzie. Wszędzie w okół mnóstwo warzyw, owocowych drzew i wspaniałych, kolorowych kwiatów. - Chyba nigdy nie widziałam piękniejszego miejsca. Tu jest cudownie.

<Kocie?>
Moja wena umarła. I kostka też. ; v ;

Od Artura Cd Lea

- Czyli jeszcze Ci  nie powiedziała?- Zapytałem. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona
- Clara i Constantine planują wspólne życie. Nie powiedziałem mu że ty i Clara jesteście dziećmi Zead'a.- Powiedziałem. Spojrzałem na Leę.  Podniosłem ją z ziemi i objąłem ramieniem.
- Za was.- Powiedziałem krotko.
- Jak to za nas?
- Prawo elfów wyraźnie zabrania łączenia się w pary z przedstawicielami innych gatunków, wyjątek stanowią smoczy ludzie a także płodzenia hybryd. Tak teoretycznie zabrania też łączenia się w pary z hybrydami. Karą za to wszystko jest śmierć. Błagaliśmy ojca Zead'a żeby tylko go wydziedziczył jak starszego brata twojego ojca ale powiedział że jednemu synowi przebaczył drugiemu nie ma zamiaru.- Powiedziałem.
- Mój ojciec miał brata?
- Tak miał na imię Ed. Z tego co wiem zakochał się w elfce która miała już męża a on go zabił. Potem urodziło mu się 2 synów. Starszy Zekon i młodszy chyba Luck.
<Lea?>

Od Anny Cd Artur

-Jasne, lecz tak czy owak będę musiała jechać też do mojego ojca. Obiecałam mu. -powiedziałam i odsunęłam się od Artura. Wbiłam wzrok ziemię.
-Czy Marilyne może z nami jechać? Nie chcę zostawiać jej samej. -powiedziałam z troską w głosie i westchnęłam ciężko.
-Niech jedzie. -odrzekł po chwili namysłu.
-Pójdę ją powiadomić. -odparłam i ruszyłam do pobliskiej karczmy, w której powinna się właśnie znajdować.
<Artur?>

Od Lei C.D Artur

No to się porobiło. Usiadłam na trawie. Można by powiedzieć że ten ogród trochę zarósł. Podciągnęłam kolana do piersi i patrzyłam na grób. Był na nim wizerunek ojca, a na grobie obok wizerunek kobiety. Miała puszyste jasne włosy. "To pewnie po niej Clara ma białe włosy". Brakowało mi teraz jednej osoby - Lucka. Starego przyjaciela, którego zostawiłam w mieście elfów. Szkoda że go teraz tu nie ma. Nie wiem po co patrzyłam na grum. Może szukałam odpowiedzi?
-Za co go zabili?- Zapytałam podnosząc zielone oczy na Artura. - Kim jest ten cały Constantine.-
<Artur>

środa, 20 kwietnia 2016

Od Artura Cd Anna

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę a potem ojciec odszedł do swoich spraw. Po jakimś czasie dzień miał się ku końcowi.
- Anno chciałbym jutro wyruszyć z tobą w góry. Do mojego królestwa.- Powiedziałem obejmując moją ukochaną.
<Anna?>

Od Anny Cd Artur

-Nie mogę się już doczekać. -powiedziałam z uśmiechem. Spojrzałam na ojca Artura i ukłoniłam się.
-Ja również. -rzekł Artur.
-Niedługo będę musiała udać się do mego królestwa. -powiedziałam nagle.
-Powiedzieć ojcu, prawda? -spytał ojciec Artura.
-Dokładnie tak. Artur, będziesz musiał jechać ze mną.
-Nie ma sprawy. -uśmiechnął się.
<Artur?>

wtorek, 19 kwietnia 2016

Od Artura Cd Lea

Dojechaliśmy do Magicznego Ogrodu. Otworzyłem go i wpuściłem Leę. Zaprowadziłem ją do grobu Zead'a.
- Witaj przyjacielu.- Powiedziałem przeciągając ręką nad grobem i tym samym ożywiając kwiaty. Lea patrzyła na grób. Po chwili spojrzała na grób obok.
- A ten czyj jest?- Zapytała.
- Twojej matki.- Odparłem. Dziewczyna popatrzyła na mnie zdziwiona. "Jeszcze wczoraj myślałaś że urodziłaś się 19 lat temu" miałem ochotę powiedzieć widząc jej wzrok.
- Zmarła razem z twoim ojcem. Kobieta, którą uważasz za matkę jest tak naprawdę twoją babką.- Powiedziałem kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Po obiedzie zaczynamy trening. Jeśli masz ochotę przyjdź z siostrą na obiad a potem zostaniecie na kolację. Możesz jej powiedzieć że będzie Constantine.
<Lea?>

Od Lei C.D Artur.

Podniosłam ospale głowę, dopiero po chwili dotarły do mnie jego słowa. Przetarłam oczy. Wstałam z ziemi. Kiwnęłam głową. Tornado skubał siano. Ale gdy tylko usłyszał że gdzieś idziemy, to parskną w stronę Artura, który kiwną głową. Wyszłam z boksu a wierzchowiec za mną. Artur wskoczył na swojego górskiego wierzchowca, a ja na Tornad. Po drodze w padłam do domu się przebrać.
<Artur>

Od Artura Cd Lea

Obudziłem się wcześnie rano. Lea spała w boksie Tornada. Wszedłem do niego i obudziłem dziewczynę.
- Chcesz zobaczyć grób ojca?
<Lea?>

OD Lei C.D Artur

Po kolei... Czekaj  co! Że mój ojciec był następcą trony... Ja teoretycznie miałam 5 lat. Artur był moim wujkiem.
-Dobranoc- mruknęłam. I zatopiona w myślach zaczęłam sprzątać. Nie zauważyłam nawet że zaczęłam coś nucić pod nosem. Nie wiem ile czasu zajęło mi sprzątanie. Może godzinę - dwie? nie wiem. Ale Artur wciąż spał.  Po chwili podeszłam do boksu Tornada.  Weszłam do jego boksu i usiadam koło ogiera. Położył łeb na moich kolanach. Zaczęłam go głaskać, i tak jakoś wyszło że zasnęłam.
<Artur>


Od Artura Cd Lea

- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.- Powiedziałem.
- Czekam po zachodzie w stajni.- Dodałem i wyszedłem. Wskoczyłem na grzbiet Tartara i wraz z koniem ruszyłem do stajni. Tam w kącie przyszykowałem sobie prowizoryczne łóżko z siana, na którym położyłem futro Grimmara. Niedługo po zachodzie pojawiła się Lea.
- Siadaj.- Powiedziałem i wskazałem na stołek.
- Obiecałem pewnej osobie że jeśli jej coś się stanie to się tobą i twoją siostrą zajmę. Strasznie mi to utrudniasz.- Powiedziałem .
- Kto Cię o to prosił?- Niemal fuknęła dziewczyna.
- Twój ojciec.- Odparłem. Lea patrzyła na mnie zdziwiona.
- Znałeś go? Ile on był od ciebie starszy?
- Gdyby żył miałby 20 lat.
- Co? Kiedy się urodziłam miał rok?
- Nie. Miał 15 lat. Użył na tobie eliksiru wiekowego. Teoretycznie masz 5 lat a Clara 4.- Powiedziałem i spojrzałem na coraz bardziej zdziwioną dziewczynę.
- Jak zginął?
- Był następcą tronu elfów jednak złamał prawo, został wydziedziczony i zabity.- Powiedziałem.
- Dlaczego obiecałeś mu że się mną i moją siostrą zajmiesz?
- Ponieważ był moim bratem krwi, a ty jesteś bratanicą.- Odparłem.
- To powiesz mi co to za język?
- Już zapomniałaś? Uczyłem Cię go. To język magii. Pradawna łacina. - Powiedziałem kręcąc lekko głową.
- Uczyłeś mnie?
- Tak razem z twoim ojcem. No dobra. Trzeba chyba wznowić naukę. Zaczniemy od sprzątania stajni.- Powiedziałem i rzuciłem jej miotłę.
- Dobranoc.- Powiedziałem i zawinąłem się w futro niedźwiedzia.
<Lea?>

Od Lei C.D Artur

Wywróciłam oczami. Musiał od razu znikać szczeniak? Nie mógł go wypędzić, albo coś? Ale cóż. Nie ja wybierałam. Spojrzałam na niego pytająco. Po co miałam iść po zachodzie do stajni. I co t był za język. Jakbym go skądś kojarzyła, albo gdzieś słyszała dawno temu. Przekrzywiłam głowę, patrząc pytająco na Artura.
-Co to był za język? I po kiego mam iść do stajni?- 
<Wena lvl hard xD; Artur>

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Od Constantine'a Cd Clara

- Teraz idziemy w pewne bardzo piękne miejsce.- Powiedziałem. Przeszliśmy do lasu za pagórkami a tam otworzyłem furtkę.
- To miejsce tworzyła cała nasza paczka. Jest tu kawałek każdego z nas.- Powiedziałem pokazując jej ogród pełen kwiatów, drzew owocowych i warzyw.
<Clara?>

Od Clarissy C.D Constantine

O mój Boże, on mnie pocałował.
Cała moja twarz pokryła się rumieńcem. Chwyciłam jego ramiona i pogłębiłam się w pocałunku. O Boże, bosko całuje.
- No to co... - Zaczęłam, odrywając się od niego. - Gdzie teraz idziemy?


<Kocie? <3>

Od Constantine'a Cd Clara

- To kiedy zaczynamy budowę?- Zapytała Clara.
- Kiedy tylko załatwię dostatecznie dużo drewna.- Powiedziałem z uśmiechem i pocałowałem ją.
< Clara?>

Od Artura Cd Lea

Nie no tego już było za wiele. Najpierw przynosi do domu Warglaka a teraz się szarogęsi i twierdzi że sama sobie poradzi z Warglakiem.
- Nic nie mów.- Powiedziałem zły. Popędziłem Tartara a kilka minut potem znaleźliśmy się pod domem Lei. Wbiegłem do niego i złapałem małego Warglaka za skórę na karku.
- Delebimus enim ignis et ferrum.- Powiedziałem a po chwili z stwora nie zostało nic.
- Chcę  Cię widzieć zaraz po zachodzie słońca w stajni.- Powiedziałem.
<Lea?>

Od Lei C.D Arur

Podrapałam się po głowię. 
-Z rana, jakąś godzinę przed tym jak przyszedłeś do stajni Samuela- Wytłumaczyłam. Nie podobał mi się jego ton głosu. Przecież skąd miałam wiedzieć że to Warglak? Skrzyżowałam ręce na piersi.
-Jeśli chcesz mogę sama pójść do domu.- Fuknęłam.
<Artur, Wena = 0%>

Od Artura CD Lea

Miałem ochotę zostawić ją gdzieś w lesie. Po prostu miałem tego dość.
- Tartar.- Powiedziałem. Ogier przyspieszył i popędził w kierunku miasta. W myślach stworzyłem wiadomość do Michała.
- Jak dawno go tam zaniosłaś?- Warknąłem.
<Lea?>

Od Lei. C.D Artur

Pisnęłam cicho, gdy Artur podniósł mnie z ziemi i posadził na Tartarze. Trochę bałam się że mnie zrzuci, bo przecież podobno tolerował tylko jego (Artura). Patrzyłam na jego przedramię. Nie wierzyłam że potrafiłam kogoś uleczyć dotykiem. Po chwili przyglądałam się swoim dłonią, co jakiś czas pomiędzy palcami przeskakiwały zielone to niebieskie iskierki. Podniosłam gwałtownie głowę i podrapałam się po głowie.
- Teraz to mówisz! Szybko jedź do mojego domu, tam jest jeden ze szczeniaków!- Krzyknęłam.
<Wena tek bardzo xd, Artur>

Od Clarissy C.D Constantine

Uśmiechnęłam się, gdy Constantine pokazał miejsce, w którym będzie stał nasz dom. Zamiast pustego pola na wzniesieniu, widziałam tam niewielką, drewnianą chatę, w której zamieszkam wraz z rodziną.
- Idealnie miejsce na nasz dom. - Odpowiedziałam z uśmiechem, stając na palcach...wróć, musiałam skoczyć. Tak czy siak, podskoczyłam najwyżej jak mogłam i udało mi się ucałować policzek Kota. I od razu się zarumieniłam, jak zawsze.


<Const <3? >

Od Constantine'a Cd Clara

- To idziemy w las.- Powiedziałem obejmując ją. Poszliśmy przez las. W pewnym momencie wyszliśmy na polanę.
- Wiesz co tam widzę?- Zapytałem wskazując jeden z pagórków.
- Tam będzie nasz dom. Artur chciał zrobić dom dla siebie i swojej żony na tamtym wzgórzu a my będziemy mieszkać tu.- Powiedziałem pokazując po kolei wzniesienia.
<Clara?>

Od Clarissy C.D Constantine

- Aha. - Odpowiedziałam, kiwając w zrozumieniu głową.
- Ch-Chyba jednak wolałabym pójść na spacer do lasu... - Mruknęłam trochę nieśmiało, podchodząc do niego jeszcze bliżej, i też zerknęłam w wodne lustro. - Nie lubię tłumów. Wróć, nienawidzę tłumów...ale...zrobisz jak ty chcesz, mi to obojętne, byleby, żebym była tam z tobą.


<Kocie? <3 >

Od Constantine'a Cd Clara

- Musimy go zabić.- Powiedziałem dopinając pasek.
- Przepraszam, wróć to Artur musi go zabić.- Powiedziałem. Przyklepałem włosy i przejrzałem się w lustrze wody.
- Wracamy na rynek czy jednak idziemy w las?
<Clara?>

Od Clarissy C.D Artur

- No. Pa. - Pomachałam w stronę w którą poszedł Artur. - TYLKO NIE ODPOWIEDZIAŁEŚ MI NA MOJE PYTANIE.
Chyba nie usłyszał, bo nawet się nie odwrócił. Westchnęłam cicho i obróciłam głowę w stronę Constantine'a, który już zdążył się ubrać. Podeszłam do niego nieco bliżej.
- To w końcu...jak już pojawi się ten Wąż, to waszym zadaniem jest...? - Spytałam ponownie.


<Kocie? .3.>

Od Lei

Siedziałam na placu głównym i plotłam ten głupi wianek. Gdyby nie Clara to bym w ogóle nie przyszła.  Ale cóż. Po godzinie siłownie się z łodyżkami wyszło coś takiego.
Zaczął się  zbierać tłum. Stanęłam koło siostry. Kiedy przyszła moja kolej, wyrzuciłam wianek w górę. Czekałam. Siostra przytulała się do jakiegoś chłopaka. Uśmiechnęłam się lekko, chociaż ona była szczęśliwa.  Nigdzie nie widziałam swojego wianka. Czyli że ktoś go złapał? Ale w takim razie kto? Nagle za mną rozległ się czyjś, dość znajomy głos. Na początku go nie rozpoznałam. Odwróciłam się gwałtownie. Za mną stał Luck. 
-To chyba należy do ciebie-  Uśmiechną się szeroko. Nie mogłam zdobyć się na żadne słowa. Tęskniłam za nim, a żeby o nim nie myśleć schowałam go gdzieś w pamięci.  Podbiegłam do niego i przytuliłam go mocno. Pachniał tak jak w tedy 13 lat temu. Nie mogłam uwierzyć że on jest tutaj, po tym jak go zostawiam. Czułam jak wciska głowę w moje ciemne włosy. Te same miedziane włosy, przemieszane brązem. I tak samo miedziane oczy. To był mój Luck.

<Luck>

Od Artura Cd Lea

Wskoczyłem na grzbiet Tartara a koń pognał za Leą. Złapałem ją w pasie i posadziłem ją za sobą. Koń zatrzymał się kilkanaście metrów dalej.
- Wiesz że mógł Cię zabić? Mam nadzieję że nie dał Ci szczeniaka albo ty go komuś nie podarowałaś.- Powiedziałem rozcierając przedramię.
<Lea?>

Od Lei C.D Artur

Spojrzałam na ramie chłopaka. Rękaw był rozerwany, i lekko zabarwiony na różowo. Artur powędrował wzrokiem na przed ramie. Chciał zbyć mnie ręką.
-To nic takiego- Powiedział. Ale i tak podeszłam do niego. Rana była zabrudzona.
-Nic takiego? Pokarz to. - Chłopak  sprawnie wyszarpał rękę, gdy tylko próbowałam dotknąć rany. Skoro podziałało na tego wargla-cośtam. To czemu nie miało podziałać teraz? W końcu udało mi się dotknąć rany, choć poszkodowany mi tego nie ułatwiał. Rana lekko się zasklepiła, a po chwili została tylko bada linia. Uniosłam triumfalnie głowę. Czarnowłosy patrzał ze zdziwieniem na swoją rękę. -Mówiłam że mogę pomóc- Zaśmiałam się cicho. Ruszyłam  w stronę miasta.
<<Artur>>

niedziela, 17 kwietnia 2016

Od Artura Cd Clara

Wstałem i przeciągnąłem się.
- Dobra Kocie przemieniaj się w człowieka bo ja nie mam zamiaru siedzieć tu cały dzień. W przeciwieństwie do Ciebie nie składałem żadnych ślubów i mam jakieś życie towarzyskie.- Powiedziałem. Po chwili Constantine przemienił się w człowieka.
- To miłego dnia. Ja wracam na rynek.- Powiedziałem i poszedłem w stronę miasta.
<Clara?>

Od Clarissy CD Artur

- Toś mi teraz stracha napędził. - Powiedziałam, przełykając ślinę. - Dobra...czyli kiedy już się ten Wąż pojawi, to waszym zadaniem jeeest...?
Kurde. Teraz to się mocno zmartwiłam. Skoro ten cały Wąż jest taki niebezpieczny, skoro w walce z nim poległo mnóstwo wojowników...nie no, naprawdę się bałam.

<Artur?>
Mój pomysł był taki żeby ten wonsz Clarcie porwał lub cokolwiek innego, ale to już zrobisz jak chcesz .3.

Od Artura Cd Clara

- Wkrótce nadejdzie...- Powiedziałem.
- Ale czym on jest?
- Wężem. Potomkiem króla Mrocznych Dni. Potomkiem Jormunganda i Lokiego.- Powiedziałem siadając na ziemi.
- Skoro tak to chyba nie będzie trudno go pokonać.- Powiedziała Clara.
- Wcale nie. Podczas ostatniej walki węża z człowiekiem poległo wielu wojowników. Mój ojciec stracił rękę ale dzięki magii smoków ją odzyskał.- Powiedziałem i westchnąłem.
- Wcale nie będzie łatwo.
<Clara?>

Od Clarissy C.D Artur i Constantine

TEN RYK.
Uszy więdną.
Serio TO jest Constantine?...NO NIEŹLE. Kocham go jeszcze bardziej.
Kiedy dowiedziałam się o tej przepowiedni, trochę się zmartwiłam. Ciągle nie do końca to rozumiałam.
- Czyli co...Sokół rozwinął skrzydła...Artur jest królem Gór, Lew zaryczał...no ale co z tym Wężem...?


<Chłopcy? .3.>
Wena mnie nie kocha ;- ;

Od Artura Cd Anna

Wstałem i objąłem Annę.
- Nigdy Cię nie opuszczę. Przysięgam.- Powiedziałem. Chciałem by ta chwila trwała już zawsze. Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem ojca.
- Widzę że wkrótce będziemy wyprawiać wesele.- Powiedział. Spojrzałem na Annę.
- Wygląda na to że tak.- Odparłem.
<Anna?>

Od Anny C.D. Artur

Rzuciłam mu się na szyję.
-Tak, Artur. Tak. Kocham cię. -powiedziałam zatapiając się w jego ustach. -Zostanę z Tobą na zawsze, przy Twoim boku, nigdy cię nie opuszczę, słyszysz? -wyszeptałam, po czym uśmiechnęłam się delikatnie. -Pragnę na zawsze być już twoją jedyną. -dodałam. Mężczyzna wsunął mi na palec piękny pierścionek.
<Artur?>

Od Artura Cd Anna

Spojrzałem na Annę.
- Pomyślałem o tym samy kiedy Cię pierwszy raz zobaczyłem.- Powiedziałem i ująłem ją za dłoń.
- Zakochałem się w tobie.- Powiedziałem cicho. Pogrzebałem chwilę w kieszeni i wyjąłem niewielkie rzeźbione pudełko. Uklęknąłem przed Anną i otworzyłem je ukazując pierścionek.
  
- Anno czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
<Anna?> 

Od Anny C.D. Artur

Uśmiechnęłam się.
-Oj, pewnie. Plotłam go wczoraj pół dnia. Podoba ci się? -posłałam mu miłe spojrzenie. Chłopak skinął znacząco głową. Wianek składał się z bratków, stokrotek i lilii. Lilie duże, pięknie pachniały i prezentowały się na niedużym wianku. Poowijane łodygami oraz cienkimi nićmi, by trzymały się stabilnie blisko siebie. Spojrzałam na mężczyznę.
-Chciałam by trafił do godnego zaufania mężczyzny, który skradnie me serce i spędzi resztę życia przy mym boku. -ukłoniłam się. -Arturze, to przeznaczenie. Jesteś przeznaczonym mi mężczyzną. -zatopiłam się w jego głębokich oczach. Zastanawiałam się jak na to zareaguje. Nie znaliśmy się co prawda długo, ale nie bez powodu święto Thora odbywało się co roku... Samo ratowanie mnie wtedy przed tym wygnańcem okazało się przeznaczeniem, właśnie dziś. Wyczekiwałam na reakcję Artura.
<Artur?>

Grupa!

Od dzisiaj nasz blog posiada swoją grupę na Facebooku. Możecie do niej dołączać.
Link

sobota, 16 kwietnia 2016

Od Artura Cd Clara

- Tak to jest on.- Powiedziałem z uśmiechem.
- No stary dawaj. No gdzie ten ryk?- Zapytałem. Kot uśmiechnął się i zaryczał.
- I teraz brakuje tylko węża....- Mruknąłem.
- O co chodzi z tą przepowiednią? Co to za przepowiednia?- Zapytała Clara.
"Najstarszy panować będzie przez lat wiele, 
Brat o języku węża Mroczne Dni wprowadzi,
Brat o sercu smoka węża zgładzi, 
I dni nastaną pokoju, 
Lecz... 
Gdy minie czas... 
Powróci znów wąż, lecz tym razem nie dla niego jest tron... 
Wtedy sokół rozwinie skrzydła swe
I lew wyda ryk. 
Gdy do boju ruszy Król Gór 
Marny będzie koniec węża skór." 
Powiedziałem a Const uśmiechnął się. 
- Właśnie ta.- Powiedział. 
<Clara?>

Od Clarissy C.D Artur i Constantine

Okej.
Od czego zacząć.
Po pierwsze - O CO DO CHOLERY CHODZI Z TĄ PRZEPOWIEDNIĄ?
Po drugie - Kiedy zobaczyłam Constantine'a bez ubrań...to...em...delikatnie powiedziawszy stałam się burakiem. Tak się zarumieniłam. I nie wiedziałam, czy odwrócić wzrok czy na to patrzeć.
I po trzecie - Jak ujrzałam tego białego lwa to...WOW. Po prostu WOW.
- TO jest Constantine? - Szepnęłam do Artura, mrugając szybko. - Na serio? ...WOW.

<Arturek, Const? WENA ; _ ; >

Od Artura Cd Clarissa

Pobiegłem za Clarissą. W zaułku Constantine leżał na ziemi. Podbiegłem do niego.
- Constantine...- Powiedziałem spróbowałem go podnieść. Mój przyjaciel jęknął. Wybiegłem z zaułka.
- Dastan! Marek!- Krzyknąłem. Po chwili moi bracia byli koło mnie.
- Dastan idziesz mi pomóc. Marek ty powiedz matce że poszliśmy z Constantinem. Przepowiednia.- Powiedziałem a Marek skinął głową. Wraz z bratem podnieśliśmy Constantine'a i wyszliśmy z miasta. Zanieśliśmy go nad rzekę.
- Const zdejmij ubranie i wejdź do rzeki.- Szepnąłem mu do ucha. Pomogłem mu nieco a po chwili Kot był już w rzece. Zaczekaliśmy chwilę. Nagle z wody wyskoczył Constantine w postaci białego lwa.
 
- No i to jest Kot.- Zaśmiałem się. 
<Clarissa?>

Od Clarissy C.D Constantine

Wyszliśmy z rynku a tu nagle Const strasznie źle się poczuł. Aż usiadł. Powiedział, żebym znalazła Artura.
- J-Już pędzę! - Odpowiedziałam i natychmiast wróciłam na rynek. Biegłam jak wariatka, wzrokiem szukając Artura. - Artur, gdzie jesteś, do cholery!?
Chwilę to trwało, ale w końcu go zobaczyłam. Nie miałam czasu zahamować, więc na niego wpadłam.
- Ałć... - Szybko się otrząsnęłam i spojrzałam mu w oczy. - Artur, Constantine'owi chyba coś jest. Chodź!
I nie czekając na jego odpowiedź zaczęłam biec w stronę gdzie został Constantine, przeciskając się przez tłum. Co było trudne bo ludzi jak mrówków było.

<Arturek?>

Od Constantine'a Cd Clara

- Wieczności czekać nie będziesz musiała.- Powiedziałem. Przytuliłem ją również. Nagle zaczęła mnie strasznie boleć głowa. Puściłem Clarę i złapałem się za nią.
- Przepraszam Cię ale źle się czuję.- Powiedziałem. Razem z Clarą wyszliśmy z rynku i stanęliśmy w jednej z uliczek. Nagle poczułem palący ból w piersi.
- Clara znajdź Artura. Proszę.- Powiedziałem siadając na ziemi.
<Clara?>

Od Clarissy C.D Constantine

Oho. Czyli coś sobie obiecał. Obiecał, PRZED BOGAMI, że nie będzie miał żony dopóki się przepowiednia nie spełni. Nie wnikam o jaką przepowiednie chodzi, ale dla niego mogę czekać całą wieczność.
- Będę czekać. - Powiedziałam, uśmiechając się szerzej. - Będę czekać, choćby miało to trwać wieczność.
I już nie wytrzymałam i się do niego przytuliłam. Nie mając zamiaru puścić.

<Kocie? ; v ; >

Od Constantine'a Cd Clara

Wyjąłem z kieszeni chusteczkę i otarłem jej łzę. Nagle zrobiło mi się cieplej na sercu.
- To powód do płaczu?- Zapytałem z uśmiechem. Od razu jej przeszło.
- Tylko musisz o czymś wiedzieć. Składałem pewne śluby.- Powiedziałem i przerwałem czekając na reakcję dziewczyny.
- Obiecałem przed bogami że nie będę nikogo miał dopóki nie wypełni się przepowiednia. Będziesz musiała trochę poczekać abyśmy mogli być razem.
<Clarissa?>

Od Clarissy C.D Constantine

No nareszcie podszedł!
- Mhm. - Mruknęłam entuzjastycznie, kiwając głową z szerokim uśmiechem na twarzy. - Mój. Robiłam go wczoraj, jak odwoziłeś mnie do domu.
I w taki o to piękny sposób po moim policzku spłynęła łza szczęścia.

<Kocie?>
Spokojnie u mnie dokładnie to samo.

Od Constantine'a Cd Clara

Nagle usłyszałem głos Clarissy. Odwróciłem się i zobaczyłem ją skaczącą nad tłumem. Podszedłem do niej.
- To twój wianek?- Zapytałem
<Clara?>
I wena poszła się bujać.

Od Clarissy C.D Constantine

Uchyliłam jedno oko, a potem wytrzeszczyłam oba. TAK. Wianek wylądował na głowie Constantine'a! Czułam się spełniona, a do moich oczu napłynęły łzy. Nagle zrobiło się strasznie ciasno a ja straciłam Kota z oczu. Dopiero po chwili ponownie go zauważyłam, szukającego właścicielki wieńca. Zrobiłam kilka kroków w przód i zaczęłam machać ręką (i skakać, bo jestem niska) żeby mnie zauważył.
- Constantine, tutaj~! - Zawołałam, starając wyskoczyć ponad tłum.


<Kocie? <3 >

Od Constantine'a CD Clara

Rozejrzałem się wokół. Na głowie Artura leżał wianek na mojej z resztą też.
- Idź poszukaj Ci przeznaczonej.- Zaśmiał się Artur.
- Ale ja przecież złożyłem śluby...
- To się przemień szybciej. Króla Gór już mamy, Sokół już rozwinął skrzydła. Teraz brakuje tylko ryku lwa.- Powiedział i wyszedł z tłumu.  Poszedłem za jego przykładem szukając wzrokiem właścicielki wianka.
<Clara?>

Od Artura Cd Lea

- Prawda w oczy kole.- Mruknąłem.
- Idź do stajni.- Powiedziałem do Tornada a sam wskoczyłem na Tartara i pojechałem za Leą. Tartar zachowywał się dziwnie.
- Co jest mały?- Zapytałem. Kon parsknął a moją głowę zalała fala obrazów.
-Warglak...- Szepnąłem i pogoniłem konia do szybszego biegu. Po kilku chwilach byliśmy obok Lei. Zeskoczyłem z Tartara i w locie przemieniłem się w wilka. Zaatakowałem Warglaka. Walka trwała kilka minut ale po chwili samica się wycofała. Przemieniłem się w człowieka.
- Ty to naprawdę masz talent do przyciągania kłopotów.- Warknąłem.
- Po co to zrobiłeś?! Ten wilk by mi nic nie robił.
- To nie był wilk tylko warglak. Stworzenie przypominające wilka. Gdybyś ją zabrała do domu w nocy by wszystkich pozabijała i pożarła. Nawet najmniejsze Warglaki postępują w ten sam sposób. One oblekają się tylko w wilczą skórę tak naprawdę są potworami.- Powiedziałem.
<Lea?>

Od Clarissy C.D Constantine i Artur

Jakim prawem wiedzieli że siedzę w tych krzakach to ja nie wiem. Wychyliłam z krzaczorów głowę i...zobaczyłam chłopaków. Bez koszulek. I momentalnie calutką moją twarz pokrył soczysty rumieniec.
- Um...p-przepraszam że przeszkodziłam w treningu... - Wymamrotałam odwracając wzrok. - L-Lepiej sobie pójdę...
Szybko wstałam i ruszyłam w stronę miasta. Dzisiaj to Święto Thora w końcu.


***

No nareszcie to na co czekałam. Rzucanie wiankiem. Mężczyźni ustawili się w jednym miejscu. Widząc, że dziewczyny już zaczęły rzucać wieńce, wyciągnęłam z torby swój i wzięłam głęboki oddech, modląc się, żeby wylądował na głowie Constantine'a.
- Błagam błagam błagam błagam... - Wyszeptałam sama do siebie i...rzuciłam i natychmiast zamknęłam oczy.


<Kocie? :3 >

Od Artura

Obudziłem się rano w humorze przeciętnym. Nie był on ani dobry ani zły. Za ścianą słyszałem już przygotowywania  mojej matki i sióstr. Miałem ochotę położyć się i nie wstawać. Po chwili jednak usłyszałem walenie do drzwi. No jasne Dastan bardzo lubi robić mi na złość.
- Już idę!- Warknąłem i zacząłem się przebierać. Po kilku minutach byłem gotowy. Wyszedłem z pokoju i usiadłem przy stole. Matka założyła mi na głowę diadem.
- Jesteś księciem.- Powiedziała kiedy posłałem jej spojrzenie mówiące "Nie". Wyszedłem z domu i poszedłem w stronę miasta. Przy bramie czekał już na mnie Constantine i ojciec.
- Wreszcie jesteś.- Mruknął przyjaciel. Po godzinie rynek był już zatłoczony. Rozpoczęły się tańce i pieśni. Siedziałem obok ojca i przyglądałem się wszystkiemu. W pewnym momencie jednak słyszeć się dało grzmoty.
- Thor nadciąga.- Powiedział mój ojciec i wstał. Po chwili na rynku stał Thor. Powitał mojego ojca jak starego przyjaciela po jakimś czasie i mnie ojciec przedstawił Bogowi Piorunów.
- Będziesz dobrym królem.- Usłyszałem po chwili rozmowy. Ukłoniłem się synowi Odyna. Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut. Po jakimś czasie wszyscy kawalerowie musieli ustawić się w jednym miejscu. Niezamężne dziewczyny ustawiły się z jednej strony i rzuciły w powietrze swoje wieńce. Patrzyłem na wieńce sióstr. Wszystkie wylądowały na głowach mężczyzn. Na głowie Constantine'a też leżał wieniec. Spojrzałem w górę. Nie mogłem uwierzyć że w tym roku pośród dziewczyn znalazła się ta która została mi przeznaczona. Wyszedłem z tłumu i zobaczyłem że Aby jest już w ramionach Michała. "Wreszcie wrócił" przebiegło mi przez myśl. Po chwili zobaczyłem Annę machającą do mnie. Czyżby to był jej wieniec? Podszedłem do niej z uśmiechem.
- To twój?- Zapytałem.
<Anna?>

Od Lei C.D Artur

Zamyśliłam się. Czy moje myślenie miało mieć takie efekty? Że próbowałam sobie kogoś nieświadomie podporządkować.  Artur nie musiał wspominać o Tornadzie.  Zabolało.  Cofnęłam się o kilka kroków.  Łzy zapiekły pod powiekami. Spojrzałam błagalnie na czarnefo ogiera. Wierzchowiec parskną oskarżycielsko w stronę księcia.  Jakby urażony.  Czy na prawdę go sobie podpożadkowałam? Zaczęłam się cofać coraz bardziej w gęstwine. W myslach krzyczałam źe nic nie zrobiłam specjalnie, a już na pewno nie tknełabym Tartara ani Tornada. Bo przecież gurski wierzchowiec tolerował tylko Artura. Nim się obejrzałam biegłam przez jakieś krzaki. Byle dalej od nich. Schowałam się za jakimś drzewem. Najwidoczniej coś usłyszało mój cichy płacz. Z krzaków wyszła wilczyca, której jakiś czas temu pomogłam. Spojrzała na mnie zaniepokojona i położyła pysk na moich kolanach. Wtuliłam twarz w miękką sierś wilka. Czy ją też sobie podporządkowałam? W każdym razie miałam zamiar nazwać ją Stone. Bo jej sierś była szara jak kamień.
《《Jak to pisałam łezki napłynęły mi do oczy, Artur xd》》

Od Artura Cd Lea

- Artur widziałeś gdzieś Aby?- Zapytała po chwili moja matka.
- Nie.- Odparłem po chwili namysłu.
- Wiesz coś o Michale?
- Nic... Jeod mówi że nie przeleciał żaden gołąb.-Odparłem.
- No trudno. Poszukasz jej?- Zapytała. Kiwnąłem głową. Moja matka odeszła a ja zarzuciłem łuk na plecy. Nagle Tartar szarpnął się w popłochu. Po chwili jednak ustawił się w takiej pozie jakby miał zamiar zaatakować Leę. Położyłem rękę na jego barku.
- Czemu to zrobiłaś?- Warknąłem.
- Ale co?
- Próbowałaś go sobie podporządkować. Chciałaś wejść do jego umysłu.
- Że co?
- Teraz już rozumiem w jaki sposób Tornado się tak Ciebie trzyma. Po prostu zmieniłaś jego tok myślenia na swój.
<Lea?>
( Nie martw się to umiejętność nie świadoma, taki skutek uboczny bycia w połowie elfem.)

Od Lea C.D Artur

Wywruciłam oczami. Spojrzałam na niego rozbawiona.
-Skończyłeś się popisywać?- Mruknęłam rozbawiona. Nadle doszed do mnie znajomy głos. Uśmiechnęłam się szeroko, w stronę kobiety. -Zawsze warto próbować- 
Tornado podszedł do kobiety i szturchną ją łbem. Ginewra pogłaskała go po wilgotnych chrapach. Z tąd kojarzyłam Artura! Był synem Ginewry. On pomagał matce 0, gdy ta przyszła mnie wyleczyć. I najprawdopodobniej z tąd wiedział jak mam na imię.
《《Artur, wena = 0%》》

Marek

 
EVentrue
 Imię: Marek
Pseudonim/y:
Wiek: 19 lat chociaż wygląda na więcej
Stanowisko: Rycerz a gdy jego brat zasiądzie na tronie również Gwardzista Królewski
Płeć: Mężczyzna
Charakter: Marek jest mężczyzną honorowym. Zawsze stara się znaleźć możliwie najlepsze wyjście z problemu. Jest bystry a w wale używa głównie sprytu.
Dane Szczegółowe: 

  •  Rasa: Smoczy człowiek
  • Kolor oczu: Czarne
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Blizna na piersi
 Zdolności magiczne: 
Zdolności fizyczne: Jest silny, zwinny i szybki. Jest również świetnym szermierzem.
 Rodzina: 
  • Ojciec: Edwin
  • Matka: Ginewra
  • Bracia: Tristan, Dastan, Artur
  • Siostry: Ellen, Abigail, Nadia
Zakochany w : ---
Partner: ---
Ex: ---
Dzieci: ---
Historia:  Urodził się kiedyś umrze. Gdyby nie to że ojciec uznał go za syna byłby prawdopodobnie nazywany bękartem.
Marzenia: ---
Cel życiowy:Takowego jak na razie brak
Autor: Vladymir

Nadia

 
Selenada
  Imię: Nadia
 Pseudonim/y: Nadi
Wiek: 18 lat
Stanowisko: Dama dworu, Opiekunka
Płeć: Kobieta
Charakter: Nadia jest bardzo taktowną kobietą. Zazwyczaj wie kiedy ktoś nie ma ochoty o czymś rozmawiać. Lubi towarzystwo innych a dla rodziny gotowa jest do wszystkiego

Dane Szczegółowe:

  •  Rasa: Smoczy człowiek
  • Kolor oczu: Niebieskie
  • Kolor włosów: Jasnobrązowe
  • Wzrost: 240 cm
  • Znaki szczególne:
 Zdolności magiczne: Umie władać nad naturą oraz uleczyć każdą chorobę
Zdolności fizyczne: Jest szybka to trzeba jej przyznać jednak w walce wręcz również mogłaby niejednego zaskoczyć
 Rodzina: 
  • Ojciec: Edwin
  • Matka: Ginewra
  • Bracia: Tristan, Dastan, Marek, Artur 
  • Siostry: Abigail, Ellen
Zakochana w : Zakochała się na zabój w przyjacielu brata - Gabrielu
Partner: Chciałaby
Ex:  ----
Dzieci: ----
Dni płodne: 1-14 dzień miesiąca
Historia:  Urodziła się i wciąż żyje. A tak ogólnie to jej historia jest identyczna jak Artura.
Marzenia: Chciałaby aby Gabriel został jej mężem
Cel życiowy: Zostanie dobrą żoną i matką
Autor: mery02 

Ellen

 
EVentrue
 Imię: Ellen
 Pseudonim/y: Ella
Wiek: 19 lat
Stanowisko: Dama dworu, Opiekunka
Płeć: Kobieta
Charakter: Ellen jest bardzo taktowną kobietą. Zazwyczaj wie kiedy ktoś nie ma ochoty o czymś rozmawiać. Lubi towarzystwo innych a dla rodziny gotowa jest do wszystkiego

Dane Szczegółowe:
  •  Rasa: Smoczy człowiek
  • Kolor oczu: Brązowe/ Miodowe
  • Kolor włosów: Ciemnobrązowe
  • Wzrost: 240 cm
  • Znaki szczególne: Jej znakiem szczególnym jest pierścień dzięki któremu może przywoływać różne istoty.
 Zdolności magiczne: Umie władać nad naturą oraz uleczyć każdą chorobę
Zdolności fizyczne: Jest szybka to trzeba jej przyznać jednak w walce wręcz również mogłaby niejednego zaskoczyć
 Rodzina: 
  • Ojciec: Edwin
  • Matka: Ginewra
  • Bracia: Tristan, Dastan, Marek, Artur 
  • Siostry: Abigail, Nadia
Zakochana w : Zakochała się na zabój w przyjacielu brata - Rafale
Partner: Chciałaby
Ex:  ----
Dzieci: ----
Dni płodne: 1-14 dzień miesiąca
Historia:  Urodziła się i wciąż żyje. A tak ogólnie to jej historia jest identyczna jak Artura.
Marzenia: Chciałaby aby Rafał został jej mężem
Cel życiowy: Zostanie dobrą żoną i matką
Autor: mery02 

Ariel



Grafika Google
 Imię: Ariel
 Pseudonim/y: ---
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Rycerz a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Ariel to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe:
  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu:  Niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Tatuaże Archanioła.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Ariel jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina:
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Gabriel, Michał, Barbiel, Jehundiel, Rafał i Uriel
Zakochany w : ---
Partner: ---
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem.  Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła.  W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: Grom

Jehundiel


Grafika Google
 Imię: Jehundiel
 Pseudonim/y: ---
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Rycerz a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Jehundiel to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe:


  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu:  Niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Tatuaże Archanioła.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Jehundiel jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina:
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Gabriel, Michał, Barbiel, Uriel , Rafał i Ariel
Zakochany w : ---
Partner: ---
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem.  Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła.  W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: owero

Uriel


Grafika Google
 Imię: Uriel
 Pseudonim/y: ---
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Rycerz a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Uriel to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe:


  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu:  Niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Tatuaże Archanioła.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Uriel jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina:
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Gabriel, Michał, Barbiel, Jehundiel, Rafał i Ariel
Zakochany w : ---
Partner: ---
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem.  Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła.  W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: Grom 

Barbiel


 Grafika Google
 Imię: Barbiel
 Pseudonim/y:
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Rycerz a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Barbiel to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe:


  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu:  Niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Tatuaże Archanioła.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Barbiel jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina:
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Gabriel, Michał, Rafał, Jehundiel, Uriel i Ariel
Zakochany w : ---
Partner: ---
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem. Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła. W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: dead

Rafał

 
Grafika Google
 Imię: Rafał
 Pseudonim/y:Raffo
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Rycerz a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Michał to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe:

  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu:  Niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Tatuaże Archanioła.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Michał jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina:
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Gabriel, Michał, Barbiel, Jehundiel, Uriel i Ariel
Zakochany w : Wybranką jego serca została Ellen
Partner: Miłość przychodzi i odchodzi ale on pragnie by Ellen była już na zawsze z nim.
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem. Z czasem zakochał się na zabój w jego siostrze. Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła. W tym czasie bardzo tęsknił za ukochaną.  W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: VladymirGrzelak

Gabriel


 Grafika Google
 Imię:Gabriel
 Pseudonim/y:
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Rycerz a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Michał to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe:
  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu: Niebieskie
  • Kolor włosów: Blond
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Jego znakiem szczególnym są podwójne skrzydła oraz Tatuaże Archanioła.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Michał jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina:
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Michał, Rafał, Barbiel, Jehundiel, Uriel i Ariel
Zakochany w : Wybranką jego serca została Nadia
Partner: Miłość przychodzi i odchodzi ale on pragnie by Nadia była już na zawsze z nim.
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem. Z czasem zakochał się na zabój w jego siostrze. Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła. W tym czasie bardzo tęsknił za ukochaną.  W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: Bukefallos

Michał


Grafika Google
 Imię: Michał
 Pseudonim/y:
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Dowódca wojsk a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Michał to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe: 
  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu: Niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Jego znakiem szczególnym nie są na pewno skrzydła bo każdy anioł je ma. Można więc uznać że jego znakiem szczególnym są tzw. "Tatuaże Archanioła" które u każdego są inne.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Michał jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina: 
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Gabriel, Rafał, Barbiel, Jehundiel, Uriel i Ariel
Zakochany w : Wybranką jego serca została Abigail
Partner: Miłość przychodzi i odchodzi ale on pragnie by Abigail była już na zawsze z nim.
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem. Z czasem zakochał się na zabój w jego siostrze. Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła. W tym czasie bardzo tęsknił za ukochaną.  W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: merlin

Od Artura Cd Anna

- Tryndus był moim przyjacielem, wiele lat temu. Niestety pokłóciliśmy się o jego tyranię.- Powiedział ojciec.
- Artur może byś tak oprowadził Annę po mieście.- Zaproponował po chwili.
- Jasne.- Odparłem. Podszedłem do Anny i podałem jej dłoń.
- Chciałabyś może zobaczyć najpierw stajnie?
<Anna?>
Wenus brakus Arturus mnie dopadł

Od Anny C.D. Artur

-Moje uszanowanie, Wasza Wysokość. -powiedziałam i złożyłam pokłon, po czym Marilyne zrobiła również to samo.
-Jakże miło! Od dawna nie mieliśmy żadnych gości. Skąd więc przybywacie? -spytał, a chwilę później usiadł przy drewnianym stole naprzeciw nas.
-Pochodzimy z Królestwa Vessels Wood, jesteśmy córkami króla Tryndusa. Przybywamy z północy. -wyjaśniłam. Mężczyzna wziął kufel z piwem i popił, po czym spojrzał a to na mnie, a to na Marilyne. Po jego wyrazie twarzy widać było, że się nad czymś mocno zastanawia.
-Zna go Pan? -wyrwała Marilyne. Starszy mężczyzna westchnął.
<Artur?>

Od Artura Cd Lea

- To nie jest zbyt trudne. Każdy po dobrym treningu potrafi trafić bez ruchu w tarczę.- Powiedziałem i znów zawiązałem oczy. Wsiadłem na grzbiet Tartara a koń ruszył do galopu. Naciągnąłem cięciwę i poczekałem. Po chwili wypuściłem strzałę a kilka minut potem następną. Tartar zarżał co sygnalizowało gałąź na drodze.  Stanąłem na grzbiecie konia i przeskoczyłem nad gałęzią wypuszczając jednocześnie strzałę. Tartar podszedł do dziewczyny. Zsiadłem z konia i stanąłem obok niej.
- I co?- Zapytałem ściągając chustkę z oczu.
- Nie próbuj z nim wygrać bo Ci się to nie uda.- Usłyszałem za sobą głos matki.
- Cześć mamo.- Mruknąłem.
<Lea?> 

Od Lea C.D Artur

Farciaż. Wstałam z pnia na którym siedziałam, odganiając Tornada ręką bo zaczął skubać moje włosy. 
-Farciaż- Zasmiałam sie cicho pod nosem. Nie ze sarkazmem, po prostu wydawało mie się, nie wiem czemu, lekko zabawne. Okrążyłam pień i odsunełam kawałek kory. Chowałam w tym pniu łuk. Bo matce nie podobało się że mam broń w domu. Więc zrobiłam krujuwkę w kłodzie. Wyciągnęłam broń i chwyciłam jedną ze strzał. 
-Teraz moja kolej- Uśmiechnęłam się zadziornie. I nałożyłam strzałę na cięciwę. Czułam na sobie wyczekujący wzrok Artura. Zamknęłam oczy i skupiłam się za czerwonym kręgu na tarczy. Wystrzeliłam. Nie musiałam z byt długo czekać na dźwięk wbijanego grotu w tarczę. Strzała wbiła się w jedną ze strzał Artura. Uśmiechnęłam się trjumfalnie. 
-I co?- 
《《Artur》》

Od Artura Cd Anna

- Mieszkacie gdzieś czy dopiero przybyłyście?- Zapytałem.
- Dopiero co przybyłyśmy.- Powiedziała Anna.
- Jeśli chcecie możecie się zatrzymać w domu mojej matki.- Powiedziałem.
- Dziękujemy chętnie skorzystamy z gościny.- Powiedziała Anna.
- Służę dłonią.- Powiedziałem kłaniając się lekko przed Anną. Podała mi swoją dłoń i odprowadziłem je do domu.
- Mamo przyprowadziłem gości.- Powiedziałem. Ginewra szybko zajęła się gośćmi. Nagle do domu wszedł mój ojciec.
- Artur mieliśmy dzisiaj zajmować się sprawami państwa.
- Wybacz ojcze ale ratowałem te młodą damę.- Powiedziałem wskazując Annę.
<Anna?>

Od Artura CD Lea

Spojrzałem na dziewczynę.
- Zgoda.- Odparłem i wyprowadziłem Tartara z boksu. Wziąłem swój łuk i wskoczyłem na grzbiet ogiera nawet go nie siodłając. Lea wsiadła na Tornada i pojechaliśmy. Na miejscu wyciągnąłem chustkę z kieszeni i zawiązałem nią oczy.
- Gotowa?- Zapytałem. Dziewczyna skinęła głową. Wypuściłem 3 strzały które trafiły idealnie w centrum tarczy.
- I co?- Zapytałem ściągając z oczu chustkę.
< Lea?>

Od Anny C.D. Artur

Spojrzałam na wysokiego mężczyznę. Mimo, że stworzenia naszej rasy specjalizują się w niebywale wielkim wzroście, to i tak mnie zaskoczył. Otrzepałam się z kurzu.
-Nic, a nic. Dziękuję za pomoc. -powiedziałam i skinęłam znacząco głową. Mężczyzna uśmiechnął się.
-Jestem księżniczka Anna. -przedstawiłam się. Chwyciłam delikatnie boki własnej sukni i ukłoniłam się charakterystycznie. Mężczyzna ujął mnie za dłoń i ucałował ją. Dżentelmen z niego, nie powiem.
-Artur. -również przedstawił się po chwili.
-Skąd, więc przybywasz, mój wybawco? -zwróciłam się do niego.
-Jeśli mam być szczery to z własnego łóżka. -zaśmiał się. -Miałem iść do mego ojca, który aktualnie znajduje się w mieście, jednak idąc tutaj, usłyszałem twój krzyk. -dodał.
-Rozumiem. -posłałam mu łagodny uśmiech. Nagle znikąd poczułam na ramionach czyjś uścisk. Aż podskoczyłam.
-Witajcie! -usłyszałam znajomy głos. Obok mnie pojawiła się nieco niższa osóbka. Wpatrywała się w Artura jak w obrazek. Jej mina była komiczna, pewnie wyglądałam identycznie, gdy zobaczyłam jego wzrost.
-Witaj. -odpowiedzieliśmy chórkiem.
-Arturze, to jest moja młodsza siostra Marilyne. Marilyne, to jest Artur. -przedstawiłam ich sobie. Mężczyzna ucałował dłoń mojej siostry, a ona złożyła pokłon taki jak ja wcześniej. Tutaj było to tradycją.
<Artur?>

Od Lea C.D Artyr

Umiał walczyć? Uśmiechnęłam się pod nosem. 
-A umiesz strzelać z łuku?- Spytałam patrząc na niego. Chłopak kiwną głową i spojrzał na mnie pytając. 
-Co powiesz na małe zawody w strzelaniu?- Uniosłam wysoko głowę, by spojrzeć mu w oczy. Chciałam pokazać mu, moje miejsce treningu. Miałabym okazje się pouczyć strzelania. 
《《Artur》》

piątek, 15 kwietnia 2016

Od Constantine'a Cd Clarissa

Zaniosłem dziewczynę do jej domu. Rano pojechałem na trening do Artura. Zaczęliśmy go niedługo po świcie a około południa przerwaliśmy przez niespodziewane odwiedziny. Podeszliśmy z gołymi torsami do krzaków.
- Clarissa  wyłaź bo znowu nie mamy zamiaru Cię szukać po lesie.- Powiedziałem.
<Clarissa?> 

Od Clarissy C.D Constantine

Siedziałam za nim w siodle, przytulona do jego pleców. Ale w pewnej chwili, gdy byliśmy mniej-więcej w połowie drogi do mojego domu, odsunęłam się od niego trochę i wyjęłam ze swojej torby...kwiatki. Tak, trzymam w torbie kwiatki. Bo czemu by nie. I zaczęłam pleść z nich wianek, opierając się łokciami o ramiona Constantine'a, uśmiechając się przy tym szeroko. Na przemian, fioletowe krokusy i żółte żonkile.
Po kilku minutach skończyłam i schowałam wianek do torby. Dam mu go jutro. Było już ciemno, a ja byłam zmęczona, i skończyło się na tym że położyłam mu głowę na ramieniu i zasnęłam.

<Constantine? xd>

Abigail

http://orig06.deviantart.net/a465/f/2013/138/e/1/honor_by_mckadesinsanity-d65o1en.jpg
Imię: Abigail
 Pseudonim/y: Aby
Wiek: 19 lat
Stanowisko:Medyk królewski
Płeć: Kobieta
Charakter: Abigail jest troskliwa i opiekuńcza. Jest również niezwykle inteligentna i pojętna. Miłość  jest dla niej niezwykle ważnym uczuciem. Kocha swoją rodzinę i jest gotowa dla niej na wszystko.
Dane Szczegółowe: 

  •  Rasa: Smoczy człowiek
  • Kolor oczu: Brązowe
  • Kolor włosów: Ciemnobrązowe
  • Wzrost: 240 cm
  • Znaki szczególne: Jej znakiem szczególnym jest znamię w kształcie serca na ramieniu 
 Zdolności magiczne: Umie władać nad naturą oraz uleczyć każdą chorobę
Zdolności fizyczne: Abigail jest zdolna i dość szybka jednak delikatna. Jak określił to Michał ona nie jest stworzona do walki lecz potrzebuje faceta, który będzie ją chronił ( mowa tu o nim).
 Rodzina: 
  • Ojciec: Edwin
  • Matka: Ginewra
  • Bracia: Tristan, Dastan, Marek, Artur 
  • Siostry: Ellen, Nadia
Zakochana w : Zakochała się na zabój w przyjacielu brata - Michale
Partner: Chciałaby
Ex:  ----
Dzieci: ----
Dni płodne: 1-14 dzień miesiąca
Historia:  Urodziła się i wciąż żyje. A tak ogólnie to jej historia jest identyczna jak Artura.
Marzenia: Chciałaby aby Michał został jej mężem
Cel życiowy: Zostanie dobrą żoną i matką

Autor: mery02 

Od Constantine'a Cd Clarissa

Klapnąłem Artura po plecach.
- Do jutra.
- Do treningu.- Poprawił mnie przyjaciel. Kiwnąłem głową i podszedłem do dziewczyny. Wsadziłem ją na konia i uśmiechnąłem się lekko. Wskoczyłem na grzbiet ogiera i odwiozłem dziewczynę do domu.
<Clarissa?>

Od Clarissy C.D Artur (i Constantine)

Kolejny posiłek u Artura. Przyjemnie było. Jak zwykle.
Po kolacji wyszliśmy przed dom, a tu ni z tego ni z owego Artur powiedział Constantine'owi żeby...mnie odwiózł do domu. I w tej chwili nie wiedzieć czemu znowu cała się zarumieniłam. Odbija mi w towarzystwie Constantine'a. Serio. Uśmiechnęłam się nieśmiało i spojrzałam w jego ciemno-niebieskie oczy, czekając co zrobi.

< Constantine? ; v ; >

Od Artura Cd Clara

Constantine pomógł wstać Clarissie. Wyszliśmy z lasu i pojechaliśmy na kolację.  Moja matka była wniebowzięta. Zawsze chciała mieć dużą rodzinę więc zanim Michał i jego bracia wyruszyli na Górę Aniołów prawie cały czas siedzieli u nas w domu. Mi to odpowiadało, mojemu rodzeństwu też. Po kolacji razem z Constantinem i Clarissą wyszliśmy na dwór.
- Odwieź Clarissę Kocie.- Powiedziałem.
- Jasne. To trening jutro pod lasem, obok jeziora?- Zapytał.
- Tak.- Odparłem.
<Clarissa?>

Ogłoszenia parafialne

Tak więc dzisiaj ogłaszam coś co się stanie jutro. A więc jutro mamy Święto Thora. Więcej informacji znajdziecie w zakładce Święta kiedy już je dodam. Na jeden zwyczaj radzę zwrócić uwagę.

Artur

Od Lea C.D Clarissa

Byłam już blisko domu, gdy na powitanie wybiegła mi Clari. Przytuliłam ją.  Szłyśmy razem do drzwi. Uśmiechnęłam się do niej. Szczeniak zapiszczał. Zielone oczy siostry powędrowały na siodło.  Spojrzała na mnie pytająco.
-Mam dla ciebie niespodziankę. - Sięgnęłam po szczeniaka. -Wiem jak bardzo chciałaś go mieć. Dzisiaj w lesie pomogłam wilczycy. Która mi go podarowała- Odkryłam pyszczek malucha. Tornado zarżał w stronę Clarissy i szturchną ją w ramie.
▶Clarissa◀

Od Clarissy C.D Lea

Siedziałam w domu, dokładniej w swoim pokoju, opierając się o parapet i wyglądając przez okno. Zastanawiałam się, kiedy wróci Lea. Zrobiłam dla niej wianek, siedziałam nad nim godzinę. Miałam nadzieje, że jej się spodoba.
I nagle przez okno zobaczyłam majaczącą na horyzoncie czyjąś sylwetkę. Jakiegoś jeźdźca. Chwilę później zobaczyłam że to Lea. Szybko wyszłam z domu i zaczęłam biec w jej stronę z uśmiechem.


                                                                    <Leuśka? <3 >

Od Lea C.D Clarossa

To najwidoczniej siostrze szczęście sprzyja. Bo stałam z łukiem w prawej ręce, a lewą sięgnęłam po następną strzałę. Polesie rozległo się wilcze wycie. Było w nim coś nie tak. Tornado zarżał zaniepokojony. Rozpoznałam w nim (w wyciu) ból. Opuściłam broń. I ruszyłam w stronę dźwięku. A Tornado? Trzymał się blisko mnie. Nie musieliśmy iść daleko, bo kilku metrach znaleźliśmy wilczyce. Patrzała na mnie wielkimi, brązowymi oczami. Jej łapa była zakleszczona w pułapkę myśliwych. Tornado złapał za kaptur mojego płaszcza. Lecz ja stałam w miejscu. Nie mogłam jej zostawić. Wcisnęłam strzałę pomiędzy szczęki pułapki i kazałam wierzchowcowi nacisnąć na nią. Po chwili siłowania się z tym głupim urządzeniem łapa wilczycy była już wolna. Zwierzę odruchowo zaczęło lizać ranę. Zwierzę podeszło do mnie, czy raczej pokulało. Dotknęłam delikatnie rany, a na zniknęła! Poczułam szorstki język na ręce. Patrzyłam oszołomiona na swoje dłonie lekko oszołomiona. Nie minęła chwila a wilk znikną. Tornado parskał  z niezadowoleniem.
-Przestaniesz robić mi kazanie?- Mimo że nie rozumiałam jego języka, to mogłabym się założyć że mówi "Przecież to było niebezpieczne" lub coś w tym stylu. Doszliśmy do tarczy w której były wbite strzały. Wyrwałam wszystkie i już miałam zacząć siodłać Tornada, gdy z krzaków wyłoniła się wilczyca. Ta sama której chwile teju pomogłam. Niosła w pyszczku coś pomarańczowego i puchatego. Położyła to coś przy moich stopach. Okazało się że to 9 tygodniowy wilczek. Przypomniało mi się że Clara zawsze chciała mieć takiego pupila. Był cały rudy.
Wskazałam ręką malca, potem siebie. Co miało oznaczać, czy wilczek będzie teraz mój. Wilczyca kiwnęła głową i odeszła. Posadziłam wilczka na siodle. O dziwo czarny wierzchowiec nie miał nic przeciwko temu. Ruszyliśmy powoli w stronę domu.

<Claruś, prezent jedzie.>

czwartek, 14 kwietnia 2016

Od Clarissy C.D Artur

Zaprosili mnie na kolacje. No w porządku.
Wstałam z ziemi z uśmiechem i spojrzałam na Artura.
- Okej, bardzo chętnie. - Odpowiedziałam i podeszłam do nich nieco bliżej. Patrzyłam na Artura, ale kątem oka zerkałam na Constantine'a. On jest taki przystojny~...


<Arturek? .3.>

Od Artura CD Clarissa

- Clarissa.- Powiedziałem.
- Chyba znowu nie chcesz się zgubić?- Zapytał Constantine. Clarissa uśmiechnęła się do niego ciepło. Czyżby coś było na rzeczy? Chociaż przecież on złożył te swoje śluby.
- Dobra ściemnia się wracamy. Const masz dzisiaj kolację u nas. Clarissa chcesz się wybrać z nami?
<Clarissa?>