niedziela, 24 kwietnia 2016

Od Anny Cd Artur

Spojrzałam ze zdziwieniem na... Na co? Przypominało mi to wilko-lwy. Ponoć, jak wspomniał Artur, nazwane były one tokotami. Wzrok zwróciłam ku Viviane. Była bardzo puchata i miła w dotyku. Wsiadłam delikatnie na jej grzbiet. Wydawało się, że siedzisz na fotelu. były mega wygodne! Pogładziłam tokotę po szyi.
-No to w drogę! -powiedziałam, uśmiechając się. Artur wsiadł na swojego tokotę, który nosił imię Maximus. Po niedługim czasie ruszyliśmy w drogę. W górach było okropnie zimno i padał śnieg, a ponieważ miałam gruby płaszcz, dało się to wytrzymać. Nagle usłyszałam krzyki w lesie.
-Artur, chyba mamy towarzystwo. -powiedziałam. Zeskoczyłam z Viviane i kazałam jej schować się za skałą. To samo Artur zrobił z Maximusem. Bardzo donośnie krzyczeli o jakiejś kradzieży.
-To bandyci. -rzekłam po chwili. Spojrzałam Arturowi w oczy, kiedy nagle w naszą stronę pojawiła się fala strzał. Skryliśmy się pod kamieniem.
-Jeśli nie zareagujemy to nas zabiją. -powiedział. -Anna, bierz Viviane i uciekajcie. -powiedział.
-Chyba śnisz, jeśli myślisz, że Cię tu zostawię! -jęknęłam.
-Ech... Kobiety... -uderzył się ręką w twarz.
-Daj mi łuk, nie marudź. -rozkazałam.
-Słucham? -spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Głuchy jesteś? Daj mi łuk. -powtórzyłam. Mężczyzna posłusznie podał mi łuk. Wyjęłam strzały i zaczęłam napinać je raz za razem na cięciwę. Zdarzało się nawet, że wystrzeliwałam je po trzy lub dwie na raz. Artur wziął kuszę i również zaczął strzelać. Kiedy się upewniliśmy, że jest czysto wróciliśmy do tokot i dosiedliśmy je, sprawdzając, czy ani nam, ani im się nic nie stało.
<Artur?>

czwartek, 21 kwietnia 2016

Od Constantine'a Cd Clara

- Mam nadzieję że lubisz pracę w ogrodzie. W wolnym czasie lubię tutaj posiedzieć.- Powiedziałem z uśmiechem.
<Clara?>

Żyło, żyło i zdechło tak samo jest z moją weną

Od Artura Cd Anna

Poszedłem za Anną. W karczmie ona i Dastan prowadzili miłą pogawędkę.
- Marilyne ja i Artur jedziemy w góry jedziesz z nami?
- Wiesz wolałabym zostać z Dastanem.- Powiedziała. Anna kiwnęła głową.
- Jutro. Chciałbym szybko załatwić tą podróż szybko i równie szybko wyruszyć aby poznać mojego przyszłego teścia.- Powiedziałem i pocałowałem Annę w policzek.
- Pójdę nas spakować.- Powiedziałem. Poszedłem do stajni i spakowałem nieco potrzebnych rzeczy. Potem poszedłem do domu i spakowałem nasze rzeczy. Wziąłem też nieco prowiantu. Rano Anna przyszła do stajni, gdzie pakowałem rzeczy na Tartara.
- Tylko jeden koń?
- Tak bo żaden inny nie da rady. A poza tym w drodze powrotnej większa ilość by zawadzała.- Powiedziałem i wsadziłem Leę na grzbiet konia. Po chwili ruszyliśmy w góry. Po kilku godzinach wspinaczki weszliśmy w niesłychanie gęstą mgłę. Owszem trwało to kilka minut jednak znaleźliśmy się na jakiejś polanie, pośrodku której stał posąg mężczyzny.
- To mój brat...- Jęknęła Anna.
- Meduza... - Szepnąłem i od razu zawiązałem oczy Anny chustką. Podobnie uczyniłem z oczami konia i swoimi.
- Meduza zamieniła go w kamień. Choćby nie wiem co nie ściągaj chustki.- Powiedziałem i pocałowałem ją. Wyciągnąłem miecz z pochwy i przygotowałem się na atak.
- No proszę Król Gór i jego narzeczona...- Zaczęła Gorgona.
- Nie baw się Meduzo. Wiem gdzie jesteś.
- Naprawdę? To gdzie jestem?- Zapytała. Uśmiechnąłem się.
- Na półce skalnej za mną. Teraz jesteś po drugiej stronie. A teraz syczysz mi nad uchem.- Powiedziałem i rzuciłem zaklęcie które pomniejszyło Gorgonę i zamknęło w czymś w rodzaju puszki. Odsłoniłem oczy i schowałem puszkę do torby.
- Anno weźmiemy twojego brata. Spróbuję go odczarować.- Powiedziałem i wziąłem się do przywiązywania figury do grzbietu Tartara. Po chwili ruszyliśmy w dalszą drogę. W końcu dotarliśmy na miejsce. Rozsiodłałem Tartara i poprowadziłem Annę do doliny. Tam zagwizdałem i pojawiły się Tokoty. Dwie podeszły do mnie i Anny.
- To jest Maximus. Właściwie Maximus Decimus Meridius ale ja nazywam go tylko Maximus albo Max. A to jest Viviane jego partnerka.- Powiedziałem. Anna położyła rękę na głowie Viviane.
  
- Czemu mi je pokazujesz?
- Bo będziesz Królową Gór.  I będziesz dosiadać Viviane.- Powiedziałem z uśmiechem.
<Anna?>

Od Clarissy C.D Constantine

- Tu jest...niesamowicie. - Szepnęłam, uchylając usta w zachwycie i rozglądając się po ogrodzie. Wszędzie w okół mnóstwo warzyw, owocowych drzew i wspaniałych, kolorowych kwiatów. - Chyba nigdy nie widziałam piękniejszego miejsca. Tu jest cudownie.

<Kocie?>
Moja wena umarła. I kostka też. ; v ;

Od Artura Cd Lea

- Czyli jeszcze Ci  nie powiedziała?- Zapytałem. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona
- Clara i Constantine planują wspólne życie. Nie powiedziałem mu że ty i Clara jesteście dziećmi Zead'a.- Powiedziałem. Spojrzałem na Leę.  Podniosłem ją z ziemi i objąłem ramieniem.
- Za was.- Powiedziałem krotko.
- Jak to za nas?
- Prawo elfów wyraźnie zabrania łączenia się w pary z przedstawicielami innych gatunków, wyjątek stanowią smoczy ludzie a także płodzenia hybryd. Tak teoretycznie zabrania też łączenia się w pary z hybrydami. Karą za to wszystko jest śmierć. Błagaliśmy ojca Zead'a żeby tylko go wydziedziczył jak starszego brata twojego ojca ale powiedział że jednemu synowi przebaczył drugiemu nie ma zamiaru.- Powiedziałem.
- Mój ojciec miał brata?
- Tak miał na imię Ed. Z tego co wiem zakochał się w elfce która miała już męża a on go zabił. Potem urodziło mu się 2 synów. Starszy Zekon i młodszy chyba Luck.
<Lea?>

Od Anny Cd Artur

-Jasne, lecz tak czy owak będę musiała jechać też do mojego ojca. Obiecałam mu. -powiedziałam i odsunęłam się od Artura. Wbiłam wzrok ziemię.
-Czy Marilyne może z nami jechać? Nie chcę zostawiać jej samej. -powiedziałam z troską w głosie i westchnęłam ciężko.
-Niech jedzie. -odrzekł po chwili namysłu.
-Pójdę ją powiadomić. -odparłam i ruszyłam do pobliskiej karczmy, w której powinna się właśnie znajdować.
<Artur?>

Od Lei C.D Artur

No to się porobiło. Usiadłam na trawie. Można by powiedzieć że ten ogród trochę zarósł. Podciągnęłam kolana do piersi i patrzyłam na grób. Był na nim wizerunek ojca, a na grobie obok wizerunek kobiety. Miała puszyste jasne włosy. "To pewnie po niej Clara ma białe włosy". Brakowało mi teraz jednej osoby - Lucka. Starego przyjaciela, którego zostawiłam w mieście elfów. Szkoda że go teraz tu nie ma. Nie wiem po co patrzyłam na grum. Może szukałam odpowiedzi?
-Za co go zabili?- Zapytałam podnosząc zielone oczy na Artura. - Kim jest ten cały Constantine.-
<Artur>

środa, 20 kwietnia 2016

Od Artura Cd Anna

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę a potem ojciec odszedł do swoich spraw. Po jakimś czasie dzień miał się ku końcowi.
- Anno chciałbym jutro wyruszyć z tobą w góry. Do mojego królestwa.- Powiedziałem obejmując moją ukochaną.
<Anna?>

Od Anny Cd Artur

-Nie mogę się już doczekać. -powiedziałam z uśmiechem. Spojrzałam na ojca Artura i ukłoniłam się.
-Ja również. -rzekł Artur.
-Niedługo będę musiała udać się do mego królestwa. -powiedziałam nagle.
-Powiedzieć ojcu, prawda? -spytał ojciec Artura.
-Dokładnie tak. Artur, będziesz musiał jechać ze mną.
-Nie ma sprawy. -uśmiechnął się.
<Artur?>

wtorek, 19 kwietnia 2016

Od Artura Cd Lea

Dojechaliśmy do Magicznego Ogrodu. Otworzyłem go i wpuściłem Leę. Zaprowadziłem ją do grobu Zead'a.
- Witaj przyjacielu.- Powiedziałem przeciągając ręką nad grobem i tym samym ożywiając kwiaty. Lea patrzyła na grób. Po chwili spojrzała na grób obok.
- A ten czyj jest?- Zapytała.
- Twojej matki.- Odparłem. Dziewczyna popatrzyła na mnie zdziwiona. "Jeszcze wczoraj myślałaś że urodziłaś się 19 lat temu" miałem ochotę powiedzieć widząc jej wzrok.
- Zmarła razem z twoim ojcem. Kobieta, którą uważasz za matkę jest tak naprawdę twoją babką.- Powiedziałem kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Po obiedzie zaczynamy trening. Jeśli masz ochotę przyjdź z siostrą na obiad a potem zostaniecie na kolację. Możesz jej powiedzieć że będzie Constantine.
<Lea?>

Od Lei C.D Artur.

Podniosłam ospale głowę, dopiero po chwili dotarły do mnie jego słowa. Przetarłam oczy. Wstałam z ziemi. Kiwnęłam głową. Tornado skubał siano. Ale gdy tylko usłyszał że gdzieś idziemy, to parskną w stronę Artura, który kiwną głową. Wyszłam z boksu a wierzchowiec za mną. Artur wskoczył na swojego górskiego wierzchowca, a ja na Tornad. Po drodze w padłam do domu się przebrać.
<Artur>

Od Artura Cd Lea

Obudziłem się wcześnie rano. Lea spała w boksie Tornada. Wszedłem do niego i obudziłem dziewczynę.
- Chcesz zobaczyć grób ojca?
<Lea?>

OD Lei C.D Artur

Po kolei... Czekaj  co! Że mój ojciec był następcą trony... Ja teoretycznie miałam 5 lat. Artur był moim wujkiem.
-Dobranoc- mruknęłam. I zatopiona w myślach zaczęłam sprzątać. Nie zauważyłam nawet że zaczęłam coś nucić pod nosem. Nie wiem ile czasu zajęło mi sprzątanie. Może godzinę - dwie? nie wiem. Ale Artur wciąż spał.  Po chwili podeszłam do boksu Tornada.  Weszłam do jego boksu i usiadam koło ogiera. Położył łeb na moich kolanach. Zaczęłam go głaskać, i tak jakoś wyszło że zasnęłam.
<Artur>


Od Artura Cd Lea

- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.- Powiedziałem.
- Czekam po zachodzie w stajni.- Dodałem i wyszedłem. Wskoczyłem na grzbiet Tartara i wraz z koniem ruszyłem do stajni. Tam w kącie przyszykowałem sobie prowizoryczne łóżko z siana, na którym położyłem futro Grimmara. Niedługo po zachodzie pojawiła się Lea.
- Siadaj.- Powiedziałem i wskazałem na stołek.
- Obiecałem pewnej osobie że jeśli jej coś się stanie to się tobą i twoją siostrą zajmę. Strasznie mi to utrudniasz.- Powiedziałem .
- Kto Cię o to prosił?- Niemal fuknęła dziewczyna.
- Twój ojciec.- Odparłem. Lea patrzyła na mnie zdziwiona.
- Znałeś go? Ile on był od ciebie starszy?
- Gdyby żył miałby 20 lat.
- Co? Kiedy się urodziłam miał rok?
- Nie. Miał 15 lat. Użył na tobie eliksiru wiekowego. Teoretycznie masz 5 lat a Clara 4.- Powiedziałem i spojrzałem na coraz bardziej zdziwioną dziewczynę.
- Jak zginął?
- Był następcą tronu elfów jednak złamał prawo, został wydziedziczony i zabity.- Powiedziałem.
- Dlaczego obiecałeś mu że się mną i moją siostrą zajmiesz?
- Ponieważ był moim bratem krwi, a ty jesteś bratanicą.- Odparłem.
- To powiesz mi co to za język?
- Już zapomniałaś? Uczyłem Cię go. To język magii. Pradawna łacina. - Powiedziałem kręcąc lekko głową.
- Uczyłeś mnie?
- Tak razem z twoim ojcem. No dobra. Trzeba chyba wznowić naukę. Zaczniemy od sprzątania stajni.- Powiedziałem i rzuciłem jej miotłę.
- Dobranoc.- Powiedziałem i zawinąłem się w futro niedźwiedzia.
<Lea?>

Od Lei C.D Artur

Wywróciłam oczami. Musiał od razu znikać szczeniak? Nie mógł go wypędzić, albo coś? Ale cóż. Nie ja wybierałam. Spojrzałam na niego pytająco. Po co miałam iść po zachodzie do stajni. I co t był za język. Jakbym go skądś kojarzyła, albo gdzieś słyszała dawno temu. Przekrzywiłam głowę, patrząc pytająco na Artura.
-Co to był za język? I po kiego mam iść do stajni?- 
<Wena lvl hard xD; Artur>

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Od Constantine'a Cd Clara

- Teraz idziemy w pewne bardzo piękne miejsce.- Powiedziałem. Przeszliśmy do lasu za pagórkami a tam otworzyłem furtkę.
- To miejsce tworzyła cała nasza paczka. Jest tu kawałek każdego z nas.- Powiedziałem pokazując jej ogród pełen kwiatów, drzew owocowych i warzyw.
<Clara?>

Od Clarissy C.D Constantine

O mój Boże, on mnie pocałował.
Cała moja twarz pokryła się rumieńcem. Chwyciłam jego ramiona i pogłębiłam się w pocałunku. O Boże, bosko całuje.
- No to co... - Zaczęłam, odrywając się od niego. - Gdzie teraz idziemy?


<Kocie? <3>

Od Constantine'a Cd Clara

- To kiedy zaczynamy budowę?- Zapytała Clara.
- Kiedy tylko załatwię dostatecznie dużo drewna.- Powiedziałem z uśmiechem i pocałowałem ją.
< Clara?>

Od Artura Cd Lea

Nie no tego już było za wiele. Najpierw przynosi do domu Warglaka a teraz się szarogęsi i twierdzi że sama sobie poradzi z Warglakiem.
- Nic nie mów.- Powiedziałem zły. Popędziłem Tartara a kilka minut potem znaleźliśmy się pod domem Lei. Wbiegłem do niego i złapałem małego Warglaka za skórę na karku.
- Delebimus enim ignis et ferrum.- Powiedziałem a po chwili z stwora nie zostało nic.
- Chcę  Cię widzieć zaraz po zachodzie słońca w stajni.- Powiedziałem.
<Lea?>

Od Lei C.D Arur

Podrapałam się po głowię. 
-Z rana, jakąś godzinę przed tym jak przyszedłeś do stajni Samuela- Wytłumaczyłam. Nie podobał mi się jego ton głosu. Przecież skąd miałam wiedzieć że to Warglak? Skrzyżowałam ręce na piersi.
-Jeśli chcesz mogę sama pójść do domu.- Fuknęłam.
<Artur, Wena = 0%>

Od Artura CD Lea

Miałem ochotę zostawić ją gdzieś w lesie. Po prostu miałem tego dość.
- Tartar.- Powiedziałem. Ogier przyspieszył i popędził w kierunku miasta. W myślach stworzyłem wiadomość do Michała.
- Jak dawno go tam zaniosłaś?- Warknąłem.
<Lea?>

Od Lei. C.D Artur

Pisnęłam cicho, gdy Artur podniósł mnie z ziemi i posadził na Tartarze. Trochę bałam się że mnie zrzuci, bo przecież podobno tolerował tylko jego (Artura). Patrzyłam na jego przedramię. Nie wierzyłam że potrafiłam kogoś uleczyć dotykiem. Po chwili przyglądałam się swoim dłonią, co jakiś czas pomiędzy palcami przeskakiwały zielone to niebieskie iskierki. Podniosłam gwałtownie głowę i podrapałam się po głowie.
- Teraz to mówisz! Szybko jedź do mojego domu, tam jest jeden ze szczeniaków!- Krzyknęłam.
<Wena tek bardzo xd, Artur>

Od Clarissy C.D Constantine

Uśmiechnęłam się, gdy Constantine pokazał miejsce, w którym będzie stał nasz dom. Zamiast pustego pola na wzniesieniu, widziałam tam niewielką, drewnianą chatę, w której zamieszkam wraz z rodziną.
- Idealnie miejsce na nasz dom. - Odpowiedziałam z uśmiechem, stając na palcach...wróć, musiałam skoczyć. Tak czy siak, podskoczyłam najwyżej jak mogłam i udało mi się ucałować policzek Kota. I od razu się zarumieniłam, jak zawsze.


<Const <3? >

Od Constantine'a Cd Clara

- To idziemy w las.- Powiedziałem obejmując ją. Poszliśmy przez las. W pewnym momencie wyszliśmy na polanę.
- Wiesz co tam widzę?- Zapytałem wskazując jeden z pagórków.
- Tam będzie nasz dom. Artur chciał zrobić dom dla siebie i swojej żony na tamtym wzgórzu a my będziemy mieszkać tu.- Powiedziałem pokazując po kolei wzniesienia.
<Clara?>

Od Clarissy C.D Constantine

- Aha. - Odpowiedziałam, kiwając w zrozumieniu głową.
- Ch-Chyba jednak wolałabym pójść na spacer do lasu... - Mruknęłam trochę nieśmiało, podchodząc do niego jeszcze bliżej, i też zerknęłam w wodne lustro. - Nie lubię tłumów. Wróć, nienawidzę tłumów...ale...zrobisz jak ty chcesz, mi to obojętne, byleby, żebym była tam z tobą.


<Kocie? <3 >

Od Constantine'a Cd Clara

- Musimy go zabić.- Powiedziałem dopinając pasek.
- Przepraszam, wróć to Artur musi go zabić.- Powiedziałem. Przyklepałem włosy i przejrzałem się w lustrze wody.
- Wracamy na rynek czy jednak idziemy w las?
<Clara?>

Od Clarissy C.D Artur

- No. Pa. - Pomachałam w stronę w którą poszedł Artur. - TYLKO NIE ODPOWIEDZIAŁEŚ MI NA MOJE PYTANIE.
Chyba nie usłyszał, bo nawet się nie odwrócił. Westchnęłam cicho i obróciłam głowę w stronę Constantine'a, który już zdążył się ubrać. Podeszłam do niego nieco bliżej.
- To w końcu...jak już pojawi się ten Wąż, to waszym zadaniem jest...? - Spytałam ponownie.


<Kocie? .3.>

Od Lei

Siedziałam na placu głównym i plotłam ten głupi wianek. Gdyby nie Clara to bym w ogóle nie przyszła.  Ale cóż. Po godzinie siłownie się z łodyżkami wyszło coś takiego.
Zaczął się  zbierać tłum. Stanęłam koło siostry. Kiedy przyszła moja kolej, wyrzuciłam wianek w górę. Czekałam. Siostra przytulała się do jakiegoś chłopaka. Uśmiechnęłam się lekko, chociaż ona była szczęśliwa.  Nigdzie nie widziałam swojego wianka. Czyli że ktoś go złapał? Ale w takim razie kto? Nagle za mną rozległ się czyjś, dość znajomy głos. Na początku go nie rozpoznałam. Odwróciłam się gwałtownie. Za mną stał Luck. 
-To chyba należy do ciebie-  Uśmiechną się szeroko. Nie mogłam zdobyć się na żadne słowa. Tęskniłam za nim, a żeby o nim nie myśleć schowałam go gdzieś w pamięci.  Podbiegłam do niego i przytuliłam go mocno. Pachniał tak jak w tedy 13 lat temu. Nie mogłam uwierzyć że on jest tutaj, po tym jak go zostawiam. Czułam jak wciska głowę w moje ciemne włosy. Te same miedziane włosy, przemieszane brązem. I tak samo miedziane oczy. To był mój Luck.

<Luck>

Od Artura Cd Lea

Wskoczyłem na grzbiet Tartara a koń pognał za Leą. Złapałem ją w pasie i posadziłem ją za sobą. Koń zatrzymał się kilkanaście metrów dalej.
- Wiesz że mógł Cię zabić? Mam nadzieję że nie dał Ci szczeniaka albo ty go komuś nie podarowałaś.- Powiedziałem rozcierając przedramię.
<Lea?>

Od Lei C.D Artur

Spojrzałam na ramie chłopaka. Rękaw był rozerwany, i lekko zabarwiony na różowo. Artur powędrował wzrokiem na przed ramie. Chciał zbyć mnie ręką.
-To nic takiego- Powiedział. Ale i tak podeszłam do niego. Rana była zabrudzona.
-Nic takiego? Pokarz to. - Chłopak  sprawnie wyszarpał rękę, gdy tylko próbowałam dotknąć rany. Skoro podziałało na tego wargla-cośtam. To czemu nie miało podziałać teraz? W końcu udało mi się dotknąć rany, choć poszkodowany mi tego nie ułatwiał. Rana lekko się zasklepiła, a po chwili została tylko bada linia. Uniosłam triumfalnie głowę. Czarnowłosy patrzał ze zdziwieniem na swoją rękę. -Mówiłam że mogę pomóc- Zaśmiałam się cicho. Ruszyłam  w stronę miasta.
<<Artur>>

niedziela, 17 kwietnia 2016

Od Artura Cd Clara

Wstałem i przeciągnąłem się.
- Dobra Kocie przemieniaj się w człowieka bo ja nie mam zamiaru siedzieć tu cały dzień. W przeciwieństwie do Ciebie nie składałem żadnych ślubów i mam jakieś życie towarzyskie.- Powiedziałem. Po chwili Constantine przemienił się w człowieka.
- To miłego dnia. Ja wracam na rynek.- Powiedziałem i poszedłem w stronę miasta.
<Clara?>

Od Clarissy CD Artur

- Toś mi teraz stracha napędził. - Powiedziałam, przełykając ślinę. - Dobra...czyli kiedy już się ten Wąż pojawi, to waszym zadaniem jeeest...?
Kurde. Teraz to się mocno zmartwiłam. Skoro ten cały Wąż jest taki niebezpieczny, skoro w walce z nim poległo mnóstwo wojowników...nie no, naprawdę się bałam.

<Artur?>
Mój pomysł był taki żeby ten wonsz Clarcie porwał lub cokolwiek innego, ale to już zrobisz jak chcesz .3.

Od Artura Cd Clara

- Wkrótce nadejdzie...- Powiedziałem.
- Ale czym on jest?
- Wężem. Potomkiem króla Mrocznych Dni. Potomkiem Jormunganda i Lokiego.- Powiedziałem siadając na ziemi.
- Skoro tak to chyba nie będzie trudno go pokonać.- Powiedziała Clara.
- Wcale nie. Podczas ostatniej walki węża z człowiekiem poległo wielu wojowników. Mój ojciec stracił rękę ale dzięki magii smoków ją odzyskał.- Powiedziałem i westchnąłem.
- Wcale nie będzie łatwo.
<Clara?>

Od Clarissy C.D Artur i Constantine

TEN RYK.
Uszy więdną.
Serio TO jest Constantine?...NO NIEŹLE. Kocham go jeszcze bardziej.
Kiedy dowiedziałam się o tej przepowiedni, trochę się zmartwiłam. Ciągle nie do końca to rozumiałam.
- Czyli co...Sokół rozwinął skrzydła...Artur jest królem Gór, Lew zaryczał...no ale co z tym Wężem...?


<Chłopcy? .3.>
Wena mnie nie kocha ;- ;

Od Artura Cd Anna

Wstałem i objąłem Annę.
- Nigdy Cię nie opuszczę. Przysięgam.- Powiedziałem. Chciałem by ta chwila trwała już zawsze. Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem ojca.
- Widzę że wkrótce będziemy wyprawiać wesele.- Powiedział. Spojrzałem na Annę.
- Wygląda na to że tak.- Odparłem.
<Anna?>

Od Anny C.D. Artur

Rzuciłam mu się na szyję.
-Tak, Artur. Tak. Kocham cię. -powiedziałam zatapiając się w jego ustach. -Zostanę z Tobą na zawsze, przy Twoim boku, nigdy cię nie opuszczę, słyszysz? -wyszeptałam, po czym uśmiechnęłam się delikatnie. -Pragnę na zawsze być już twoją jedyną. -dodałam. Mężczyzna wsunął mi na palec piękny pierścionek.
<Artur?>

Od Artura Cd Anna

Spojrzałem na Annę.
- Pomyślałem o tym samy kiedy Cię pierwszy raz zobaczyłem.- Powiedziałem i ująłem ją za dłoń.
- Zakochałem się w tobie.- Powiedziałem cicho. Pogrzebałem chwilę w kieszeni i wyjąłem niewielkie rzeźbione pudełko. Uklęknąłem przed Anną i otworzyłem je ukazując pierścionek.
  
- Anno czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
<Anna?> 

Od Anny C.D. Artur

Uśmiechnęłam się.
-Oj, pewnie. Plotłam go wczoraj pół dnia. Podoba ci się? -posłałam mu miłe spojrzenie. Chłopak skinął znacząco głową. Wianek składał się z bratków, stokrotek i lilii. Lilie duże, pięknie pachniały i prezentowały się na niedużym wianku. Poowijane łodygami oraz cienkimi nićmi, by trzymały się stabilnie blisko siebie. Spojrzałam na mężczyznę.
-Chciałam by trafił do godnego zaufania mężczyzny, który skradnie me serce i spędzi resztę życia przy mym boku. -ukłoniłam się. -Arturze, to przeznaczenie. Jesteś przeznaczonym mi mężczyzną. -zatopiłam się w jego głębokich oczach. Zastanawiałam się jak na to zareaguje. Nie znaliśmy się co prawda długo, ale nie bez powodu święto Thora odbywało się co roku... Samo ratowanie mnie wtedy przed tym wygnańcem okazało się przeznaczeniem, właśnie dziś. Wyczekiwałam na reakcję Artura.
<Artur?>

Grupa!

Od dzisiaj nasz blog posiada swoją grupę na Facebooku. Możecie do niej dołączać.
Link

sobota, 16 kwietnia 2016

Od Artura Cd Clara

- Tak to jest on.- Powiedziałem z uśmiechem.
- No stary dawaj. No gdzie ten ryk?- Zapytałem. Kot uśmiechnął się i zaryczał.
- I teraz brakuje tylko węża....- Mruknąłem.
- O co chodzi z tą przepowiednią? Co to za przepowiednia?- Zapytała Clara.
"Najstarszy panować będzie przez lat wiele, 
Brat o języku węża Mroczne Dni wprowadzi,
Brat o sercu smoka węża zgładzi, 
I dni nastaną pokoju, 
Lecz... 
Gdy minie czas... 
Powróci znów wąż, lecz tym razem nie dla niego jest tron... 
Wtedy sokół rozwinie skrzydła swe
I lew wyda ryk. 
Gdy do boju ruszy Król Gór 
Marny będzie koniec węża skór." 
Powiedziałem a Const uśmiechnął się. 
- Właśnie ta.- Powiedział. 
<Clara?>

Od Clarissy C.D Artur i Constantine

Okej.
Od czego zacząć.
Po pierwsze - O CO DO CHOLERY CHODZI Z TĄ PRZEPOWIEDNIĄ?
Po drugie - Kiedy zobaczyłam Constantine'a bez ubrań...to...em...delikatnie powiedziawszy stałam się burakiem. Tak się zarumieniłam. I nie wiedziałam, czy odwrócić wzrok czy na to patrzeć.
I po trzecie - Jak ujrzałam tego białego lwa to...WOW. Po prostu WOW.
- TO jest Constantine? - Szepnęłam do Artura, mrugając szybko. - Na serio? ...WOW.

<Arturek, Const? WENA ; _ ; >

Od Artura Cd Clarissa

Pobiegłem za Clarissą. W zaułku Constantine leżał na ziemi. Podbiegłem do niego.
- Constantine...- Powiedziałem spróbowałem go podnieść. Mój przyjaciel jęknął. Wybiegłem z zaułka.
- Dastan! Marek!- Krzyknąłem. Po chwili moi bracia byli koło mnie.
- Dastan idziesz mi pomóc. Marek ty powiedz matce że poszliśmy z Constantinem. Przepowiednia.- Powiedziałem a Marek skinął głową. Wraz z bratem podnieśliśmy Constantine'a i wyszliśmy z miasta. Zanieśliśmy go nad rzekę.
- Const zdejmij ubranie i wejdź do rzeki.- Szepnąłem mu do ucha. Pomogłem mu nieco a po chwili Kot był już w rzece. Zaczekaliśmy chwilę. Nagle z wody wyskoczył Constantine w postaci białego lwa.
 
- No i to jest Kot.- Zaśmiałem się. 
<Clarissa?>

Od Clarissy C.D Constantine

Wyszliśmy z rynku a tu nagle Const strasznie źle się poczuł. Aż usiadł. Powiedział, żebym znalazła Artura.
- J-Już pędzę! - Odpowiedziałam i natychmiast wróciłam na rynek. Biegłam jak wariatka, wzrokiem szukając Artura. - Artur, gdzie jesteś, do cholery!?
Chwilę to trwało, ale w końcu go zobaczyłam. Nie miałam czasu zahamować, więc na niego wpadłam.
- Ałć... - Szybko się otrząsnęłam i spojrzałam mu w oczy. - Artur, Constantine'owi chyba coś jest. Chodź!
I nie czekając na jego odpowiedź zaczęłam biec w stronę gdzie został Constantine, przeciskając się przez tłum. Co było trudne bo ludzi jak mrówków było.

<Arturek?>

Od Constantine'a Cd Clara

- Wieczności czekać nie będziesz musiała.- Powiedziałem. Przytuliłem ją również. Nagle zaczęła mnie strasznie boleć głowa. Puściłem Clarę i złapałem się za nią.
- Przepraszam Cię ale źle się czuję.- Powiedziałem. Razem z Clarą wyszliśmy z rynku i stanęliśmy w jednej z uliczek. Nagle poczułem palący ból w piersi.
- Clara znajdź Artura. Proszę.- Powiedziałem siadając na ziemi.
<Clara?>

Od Clarissy C.D Constantine

Oho. Czyli coś sobie obiecał. Obiecał, PRZED BOGAMI, że nie będzie miał żony dopóki się przepowiednia nie spełni. Nie wnikam o jaką przepowiednie chodzi, ale dla niego mogę czekać całą wieczność.
- Będę czekać. - Powiedziałam, uśmiechając się szerzej. - Będę czekać, choćby miało to trwać wieczność.
I już nie wytrzymałam i się do niego przytuliłam. Nie mając zamiaru puścić.

<Kocie? ; v ; >

Od Constantine'a Cd Clara

Wyjąłem z kieszeni chusteczkę i otarłem jej łzę. Nagle zrobiło mi się cieplej na sercu.
- To powód do płaczu?- Zapytałem z uśmiechem. Od razu jej przeszło.
- Tylko musisz o czymś wiedzieć. Składałem pewne śluby.- Powiedziałem i przerwałem czekając na reakcję dziewczyny.
- Obiecałem przed bogami że nie będę nikogo miał dopóki nie wypełni się przepowiednia. Będziesz musiała trochę poczekać abyśmy mogli być razem.
<Clarissa?>

Od Clarissy C.D Constantine

No nareszcie podszedł!
- Mhm. - Mruknęłam entuzjastycznie, kiwając głową z szerokim uśmiechem na twarzy. - Mój. Robiłam go wczoraj, jak odwoziłeś mnie do domu.
I w taki o to piękny sposób po moim policzku spłynęła łza szczęścia.

<Kocie?>
Spokojnie u mnie dokładnie to samo.

Od Constantine'a Cd Clara

Nagle usłyszałem głos Clarissy. Odwróciłem się i zobaczyłem ją skaczącą nad tłumem. Podszedłem do niej.
- To twój wianek?- Zapytałem
<Clara?>
I wena poszła się bujać.

Od Clarissy C.D Constantine

Uchyliłam jedno oko, a potem wytrzeszczyłam oba. TAK. Wianek wylądował na głowie Constantine'a! Czułam się spełniona, a do moich oczu napłynęły łzy. Nagle zrobiło się strasznie ciasno a ja straciłam Kota z oczu. Dopiero po chwili ponownie go zauważyłam, szukającego właścicielki wieńca. Zrobiłam kilka kroków w przód i zaczęłam machać ręką (i skakać, bo jestem niska) żeby mnie zauważył.
- Constantine, tutaj~! - Zawołałam, starając wyskoczyć ponad tłum.


<Kocie? <3 >

Od Constantine'a CD Clara

Rozejrzałem się wokół. Na głowie Artura leżał wianek na mojej z resztą też.
- Idź poszukaj Ci przeznaczonej.- Zaśmiał się Artur.
- Ale ja przecież złożyłem śluby...
- To się przemień szybciej. Króla Gór już mamy, Sokół już rozwinął skrzydła. Teraz brakuje tylko ryku lwa.- Powiedział i wyszedł z tłumu.  Poszedłem za jego przykładem szukając wzrokiem właścicielki wianka.
<Clara?>

Od Artura Cd Lea

- Prawda w oczy kole.- Mruknąłem.
- Idź do stajni.- Powiedziałem do Tornada a sam wskoczyłem na Tartara i pojechałem za Leą. Tartar zachowywał się dziwnie.
- Co jest mały?- Zapytałem. Kon parsknął a moją głowę zalała fala obrazów.
-Warglak...- Szepnąłem i pogoniłem konia do szybszego biegu. Po kilku chwilach byliśmy obok Lei. Zeskoczyłem z Tartara i w locie przemieniłem się w wilka. Zaatakowałem Warglaka. Walka trwała kilka minut ale po chwili samica się wycofała. Przemieniłem się w człowieka.
- Ty to naprawdę masz talent do przyciągania kłopotów.- Warknąłem.
- Po co to zrobiłeś?! Ten wilk by mi nic nie robił.
- To nie był wilk tylko warglak. Stworzenie przypominające wilka. Gdybyś ją zabrała do domu w nocy by wszystkich pozabijała i pożarła. Nawet najmniejsze Warglaki postępują w ten sam sposób. One oblekają się tylko w wilczą skórę tak naprawdę są potworami.- Powiedziałem.
<Lea?>

Od Clarissy C.D Constantine i Artur

Jakim prawem wiedzieli że siedzę w tych krzakach to ja nie wiem. Wychyliłam z krzaczorów głowę i...zobaczyłam chłopaków. Bez koszulek. I momentalnie calutką moją twarz pokrył soczysty rumieniec.
- Um...p-przepraszam że przeszkodziłam w treningu... - Wymamrotałam odwracając wzrok. - L-Lepiej sobie pójdę...
Szybko wstałam i ruszyłam w stronę miasta. Dzisiaj to Święto Thora w końcu.


***

No nareszcie to na co czekałam. Rzucanie wiankiem. Mężczyźni ustawili się w jednym miejscu. Widząc, że dziewczyny już zaczęły rzucać wieńce, wyciągnęłam z torby swój i wzięłam głęboki oddech, modląc się, żeby wylądował na głowie Constantine'a.
- Błagam błagam błagam błagam... - Wyszeptałam sama do siebie i...rzuciłam i natychmiast zamknęłam oczy.


<Kocie? :3 >

Od Artura

Obudziłem się rano w humorze przeciętnym. Nie był on ani dobry ani zły. Za ścianą słyszałem już przygotowywania  mojej matki i sióstr. Miałem ochotę położyć się i nie wstawać. Po chwili jednak usłyszałem walenie do drzwi. No jasne Dastan bardzo lubi robić mi na złość.
- Już idę!- Warknąłem i zacząłem się przebierać. Po kilku minutach byłem gotowy. Wyszedłem z pokoju i usiadłem przy stole. Matka założyła mi na głowę diadem.
- Jesteś księciem.- Powiedziała kiedy posłałem jej spojrzenie mówiące "Nie". Wyszedłem z domu i poszedłem w stronę miasta. Przy bramie czekał już na mnie Constantine i ojciec.
- Wreszcie jesteś.- Mruknął przyjaciel. Po godzinie rynek był już zatłoczony. Rozpoczęły się tańce i pieśni. Siedziałem obok ojca i przyglądałem się wszystkiemu. W pewnym momencie jednak słyszeć się dało grzmoty.
- Thor nadciąga.- Powiedział mój ojciec i wstał. Po chwili na rynku stał Thor. Powitał mojego ojca jak starego przyjaciela po jakimś czasie i mnie ojciec przedstawił Bogowi Piorunów.
- Będziesz dobrym królem.- Usłyszałem po chwili rozmowy. Ukłoniłem się synowi Odyna. Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut. Po jakimś czasie wszyscy kawalerowie musieli ustawić się w jednym miejscu. Niezamężne dziewczyny ustawiły się z jednej strony i rzuciły w powietrze swoje wieńce. Patrzyłem na wieńce sióstr. Wszystkie wylądowały na głowach mężczyzn. Na głowie Constantine'a też leżał wieniec. Spojrzałem w górę. Nie mogłem uwierzyć że w tym roku pośród dziewczyn znalazła się ta która została mi przeznaczona. Wyszedłem z tłumu i zobaczyłem że Aby jest już w ramionach Michała. "Wreszcie wrócił" przebiegło mi przez myśl. Po chwili zobaczyłem Annę machającą do mnie. Czyżby to był jej wieniec? Podszedłem do niej z uśmiechem.
- To twój?- Zapytałem.
<Anna?>

Od Lei C.D Artur

Zamyśliłam się. Czy moje myślenie miało mieć takie efekty? Że próbowałam sobie kogoś nieświadomie podporządkować.  Artur nie musiał wspominać o Tornadzie.  Zabolało.  Cofnęłam się o kilka kroków.  Łzy zapiekły pod powiekami. Spojrzałam błagalnie na czarnefo ogiera. Wierzchowiec parskną oskarżycielsko w stronę księcia.  Jakby urażony.  Czy na prawdę go sobie podpożadkowałam? Zaczęłam się cofać coraz bardziej w gęstwine. W myslach krzyczałam źe nic nie zrobiłam specjalnie, a już na pewno nie tknełabym Tartara ani Tornada. Bo przecież gurski wierzchowiec tolerował tylko Artura. Nim się obejrzałam biegłam przez jakieś krzaki. Byle dalej od nich. Schowałam się za jakimś drzewem. Najwidoczniej coś usłyszało mój cichy płacz. Z krzaków wyszła wilczyca, której jakiś czas temu pomogłam. Spojrzała na mnie zaniepokojona i położyła pysk na moich kolanach. Wtuliłam twarz w miękką sierś wilka. Czy ją też sobie podporządkowałam? W każdym razie miałam zamiar nazwać ją Stone. Bo jej sierś była szara jak kamień.
《《Jak to pisałam łezki napłynęły mi do oczy, Artur xd》》

Od Artura Cd Lea

- Artur widziałeś gdzieś Aby?- Zapytała po chwili moja matka.
- Nie.- Odparłem po chwili namysłu.
- Wiesz coś o Michale?
- Nic... Jeod mówi że nie przeleciał żaden gołąb.-Odparłem.
- No trudno. Poszukasz jej?- Zapytała. Kiwnąłem głową. Moja matka odeszła a ja zarzuciłem łuk na plecy. Nagle Tartar szarpnął się w popłochu. Po chwili jednak ustawił się w takiej pozie jakby miał zamiar zaatakować Leę. Położyłem rękę na jego barku.
- Czemu to zrobiłaś?- Warknąłem.
- Ale co?
- Próbowałaś go sobie podporządkować. Chciałaś wejść do jego umysłu.
- Że co?
- Teraz już rozumiem w jaki sposób Tornado się tak Ciebie trzyma. Po prostu zmieniłaś jego tok myślenia na swój.
<Lea?>
( Nie martw się to umiejętność nie świadoma, taki skutek uboczny bycia w połowie elfem.)

Od Lea C.D Artur

Wywruciłam oczami. Spojrzałam na niego rozbawiona.
-Skończyłeś się popisywać?- Mruknęłam rozbawiona. Nadle doszed do mnie znajomy głos. Uśmiechnęłam się szeroko, w stronę kobiety. -Zawsze warto próbować- 
Tornado podszedł do kobiety i szturchną ją łbem. Ginewra pogłaskała go po wilgotnych chrapach. Z tąd kojarzyłam Artura! Był synem Ginewry. On pomagał matce 0, gdy ta przyszła mnie wyleczyć. I najprawdopodobniej z tąd wiedział jak mam na imię.
《《Artur, wena = 0%》》

Marek

 
EVentrue
 Imię: Marek
Pseudonim/y:
Wiek: 19 lat chociaż wygląda na więcej
Stanowisko: Rycerz a gdy jego brat zasiądzie na tronie również Gwardzista Królewski
Płeć: Mężczyzna
Charakter: Marek jest mężczyzną honorowym. Zawsze stara się znaleźć możliwie najlepsze wyjście z problemu. Jest bystry a w wale używa głównie sprytu.
Dane Szczegółowe: 

  •  Rasa: Smoczy człowiek
  • Kolor oczu: Czarne
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Blizna na piersi
 Zdolności magiczne: 
Zdolności fizyczne: Jest silny, zwinny i szybki. Jest również świetnym szermierzem.
 Rodzina: 
  • Ojciec: Edwin
  • Matka: Ginewra
  • Bracia: Tristan, Dastan, Artur
  • Siostry: Ellen, Abigail, Nadia
Zakochany w : ---
Partner: ---
Ex: ---
Dzieci: ---
Historia:  Urodził się kiedyś umrze. Gdyby nie to że ojciec uznał go za syna byłby prawdopodobnie nazywany bękartem.
Marzenia: ---
Cel życiowy:Takowego jak na razie brak
Autor: Vladymir

Nadia

 
Selenada
  Imię: Nadia
 Pseudonim/y: Nadi
Wiek: 18 lat
Stanowisko: Dama dworu, Opiekunka
Płeć: Kobieta
Charakter: Nadia jest bardzo taktowną kobietą. Zazwyczaj wie kiedy ktoś nie ma ochoty o czymś rozmawiać. Lubi towarzystwo innych a dla rodziny gotowa jest do wszystkiego

Dane Szczegółowe:

  •  Rasa: Smoczy człowiek
  • Kolor oczu: Niebieskie
  • Kolor włosów: Jasnobrązowe
  • Wzrost: 240 cm
  • Znaki szczególne:
 Zdolności magiczne: Umie władać nad naturą oraz uleczyć każdą chorobę
Zdolności fizyczne: Jest szybka to trzeba jej przyznać jednak w walce wręcz również mogłaby niejednego zaskoczyć
 Rodzina: 
  • Ojciec: Edwin
  • Matka: Ginewra
  • Bracia: Tristan, Dastan, Marek, Artur 
  • Siostry: Abigail, Ellen
Zakochana w : Zakochała się na zabój w przyjacielu brata - Gabrielu
Partner: Chciałaby
Ex:  ----
Dzieci: ----
Dni płodne: 1-14 dzień miesiąca
Historia:  Urodziła się i wciąż żyje. A tak ogólnie to jej historia jest identyczna jak Artura.
Marzenia: Chciałaby aby Gabriel został jej mężem
Cel życiowy: Zostanie dobrą żoną i matką
Autor: mery02 

Ellen

 
EVentrue
 Imię: Ellen
 Pseudonim/y: Ella
Wiek: 19 lat
Stanowisko: Dama dworu, Opiekunka
Płeć: Kobieta
Charakter: Ellen jest bardzo taktowną kobietą. Zazwyczaj wie kiedy ktoś nie ma ochoty o czymś rozmawiać. Lubi towarzystwo innych a dla rodziny gotowa jest do wszystkiego

Dane Szczegółowe:
  •  Rasa: Smoczy człowiek
  • Kolor oczu: Brązowe/ Miodowe
  • Kolor włosów: Ciemnobrązowe
  • Wzrost: 240 cm
  • Znaki szczególne: Jej znakiem szczególnym jest pierścień dzięki któremu może przywoływać różne istoty.
 Zdolności magiczne: Umie władać nad naturą oraz uleczyć każdą chorobę
Zdolności fizyczne: Jest szybka to trzeba jej przyznać jednak w walce wręcz również mogłaby niejednego zaskoczyć
 Rodzina: 
  • Ojciec: Edwin
  • Matka: Ginewra
  • Bracia: Tristan, Dastan, Marek, Artur 
  • Siostry: Abigail, Nadia
Zakochana w : Zakochała się na zabój w przyjacielu brata - Rafale
Partner: Chciałaby
Ex:  ----
Dzieci: ----
Dni płodne: 1-14 dzień miesiąca
Historia:  Urodziła się i wciąż żyje. A tak ogólnie to jej historia jest identyczna jak Artura.
Marzenia: Chciałaby aby Rafał został jej mężem
Cel życiowy: Zostanie dobrą żoną i matką
Autor: mery02 

Ariel



Grafika Google
 Imię: Ariel
 Pseudonim/y: ---
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Rycerz a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Ariel to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe:
  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu:  Niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Tatuaże Archanioła.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Ariel jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina:
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Gabriel, Michał, Barbiel, Jehundiel, Rafał i Uriel
Zakochany w : ---
Partner: ---
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem.  Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła.  W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: Grom

Jehundiel


Grafika Google
 Imię: Jehundiel
 Pseudonim/y: ---
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Rycerz a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Jehundiel to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe:


  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu:  Niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Tatuaże Archanioła.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Jehundiel jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina:
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Gabriel, Michał, Barbiel, Uriel , Rafał i Ariel
Zakochany w : ---
Partner: ---
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem.  Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła.  W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: owero

Uriel


Grafika Google
 Imię: Uriel
 Pseudonim/y: ---
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Rycerz a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Uriel to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe:


  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu:  Niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Tatuaże Archanioła.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Uriel jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina:
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Gabriel, Michał, Barbiel, Jehundiel, Rafał i Ariel
Zakochany w : ---
Partner: ---
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem.  Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła.  W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: Grom 

Barbiel


 Grafika Google
 Imię: Barbiel
 Pseudonim/y:
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Rycerz a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Barbiel to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe:


  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu:  Niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Tatuaże Archanioła.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Barbiel jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina:
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Gabriel, Michał, Rafał, Jehundiel, Uriel i Ariel
Zakochany w : ---
Partner: ---
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem. Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła. W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: dead

Rafał

 
Grafika Google
 Imię: Rafał
 Pseudonim/y:Raffo
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Rycerz a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Michał to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe:

  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu:  Niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Tatuaże Archanioła.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Michał jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina:
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Gabriel, Michał, Barbiel, Jehundiel, Uriel i Ariel
Zakochany w : Wybranką jego serca została Ellen
Partner: Miłość przychodzi i odchodzi ale on pragnie by Ellen była już na zawsze z nim.
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem. Z czasem zakochał się na zabój w jego siostrze. Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła. W tym czasie bardzo tęsknił za ukochaną.  W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: VladymirGrzelak

Gabriel


 Grafika Google
 Imię:Gabriel
 Pseudonim/y:
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Rycerz a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Michał to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe:
  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu: Niebieskie
  • Kolor włosów: Blond
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Jego znakiem szczególnym są podwójne skrzydła oraz Tatuaże Archanioła.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Michał jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina:
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Michał, Rafał, Barbiel, Jehundiel, Uriel i Ariel
Zakochany w : Wybranką jego serca została Nadia
Partner: Miłość przychodzi i odchodzi ale on pragnie by Nadia była już na zawsze z nim.
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem. Z czasem zakochał się na zabój w jego siostrze. Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła. W tym czasie bardzo tęsknił za ukochaną.  W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: Bukefallos

Michał


Grafika Google
 Imię: Michał
 Pseudonim/y:
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Dowódca wojsk a w przyszłości również Królewski Gwardzista
Płeć:  Mężczyzna
Charakter: Michał to facet porządny i honorowy. Jest stanowczy i zawsze stara się mieć plan. Jego uczucia są stałe dzięki czemu kobieta którą pokocha może mieć pewność że nie zostawi jej dla innej. Nigdy nie byłby wstanie zdradzić przyjaciół.
Dane Szczegółowe: 
  •  Rasa: Jest aniołem to tak ogólnie można powiedzieć ale tak szczegółowo to jest Archaniołem
  • Kolor oczu: Niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Jego znakiem szczególnym nie są na pewno skrzydła bo każdy anioł je ma. Można więc uznać że jego znakiem szczególnym są tzw. "Tatuaże Archanioła" które u każdego są inne.
 Zdolności magiczne: Włada nad ogniem, wodą, ziemią i powietrzem.
Zdolności fizyczne: Michał jest bardzo silny i szybki. Dzięki skrzydłom ma zdolność latania.
 Rodzina: 
  • Ojciec: Bożydar
  •  Matka: Eleonora
  • Bracia: Gabriel, Rafał, Barbiel, Jehundiel, Uriel i Ariel
Zakochany w : Wybranką jego serca została Abigail
Partner: Miłość przychodzi i odchodzi ale on pragnie by Abigail była już na zawsze z nim.
Ex:  ---
Dzieci: ---
Historia: Urodził się w królestwie. Mając 7 lat zaprzyjaźnił się z Arturem. Z czasem zakochał się na zabój w jego siostrze. Pewnego dnia z braćmi musiał wyruszyć na Górę Aniołów po skrzydła. W tym czasie bardzo tęsknił za ukochaną.  W końcu jednak wrócił do domu.
Marzenia: Chciałby mieć żonę.
Cel życiowy: Wypełnienie przepowiedni.
Autor: merlin

Od Artura Cd Anna

- Tryndus był moim przyjacielem, wiele lat temu. Niestety pokłóciliśmy się o jego tyranię.- Powiedział ojciec.
- Artur może byś tak oprowadził Annę po mieście.- Zaproponował po chwili.
- Jasne.- Odparłem. Podszedłem do Anny i podałem jej dłoń.
- Chciałabyś może zobaczyć najpierw stajnie?
<Anna?>
Wenus brakus Arturus mnie dopadł

Od Anny C.D. Artur

-Moje uszanowanie, Wasza Wysokość. -powiedziałam i złożyłam pokłon, po czym Marilyne zrobiła również to samo.
-Jakże miło! Od dawna nie mieliśmy żadnych gości. Skąd więc przybywacie? -spytał, a chwilę później usiadł przy drewnianym stole naprzeciw nas.
-Pochodzimy z Królestwa Vessels Wood, jesteśmy córkami króla Tryndusa. Przybywamy z północy. -wyjaśniłam. Mężczyzna wziął kufel z piwem i popił, po czym spojrzał a to na mnie, a to na Marilyne. Po jego wyrazie twarzy widać było, że się nad czymś mocno zastanawia.
-Zna go Pan? -wyrwała Marilyne. Starszy mężczyzna westchnął.
<Artur?>

Od Artura Cd Lea

- To nie jest zbyt trudne. Każdy po dobrym treningu potrafi trafić bez ruchu w tarczę.- Powiedziałem i znów zawiązałem oczy. Wsiadłem na grzbiet Tartara a koń ruszył do galopu. Naciągnąłem cięciwę i poczekałem. Po chwili wypuściłem strzałę a kilka minut potem następną. Tartar zarżał co sygnalizowało gałąź na drodze.  Stanąłem na grzbiecie konia i przeskoczyłem nad gałęzią wypuszczając jednocześnie strzałę. Tartar podszedł do dziewczyny. Zsiadłem z konia i stanąłem obok niej.
- I co?- Zapytałem ściągając chustkę z oczu.
- Nie próbuj z nim wygrać bo Ci się to nie uda.- Usłyszałem za sobą głos matki.
- Cześć mamo.- Mruknąłem.
<Lea?> 

Od Lea C.D Artur

Farciaż. Wstałam z pnia na którym siedziałam, odganiając Tornada ręką bo zaczął skubać moje włosy. 
-Farciaż- Zasmiałam sie cicho pod nosem. Nie ze sarkazmem, po prostu wydawało mie się, nie wiem czemu, lekko zabawne. Okrążyłam pień i odsunełam kawałek kory. Chowałam w tym pniu łuk. Bo matce nie podobało się że mam broń w domu. Więc zrobiłam krujuwkę w kłodzie. Wyciągnęłam broń i chwyciłam jedną ze strzał. 
-Teraz moja kolej- Uśmiechnęłam się zadziornie. I nałożyłam strzałę na cięciwę. Czułam na sobie wyczekujący wzrok Artura. Zamknęłam oczy i skupiłam się za czerwonym kręgu na tarczy. Wystrzeliłam. Nie musiałam z byt długo czekać na dźwięk wbijanego grotu w tarczę. Strzała wbiła się w jedną ze strzał Artura. Uśmiechnęłam się trjumfalnie. 
-I co?- 
《《Artur》》

Od Artura Cd Anna

- Mieszkacie gdzieś czy dopiero przybyłyście?- Zapytałem.
- Dopiero co przybyłyśmy.- Powiedziała Anna.
- Jeśli chcecie możecie się zatrzymać w domu mojej matki.- Powiedziałem.
- Dziękujemy chętnie skorzystamy z gościny.- Powiedziała Anna.
- Służę dłonią.- Powiedziałem kłaniając się lekko przed Anną. Podała mi swoją dłoń i odprowadziłem je do domu.
- Mamo przyprowadziłem gości.- Powiedziałem. Ginewra szybko zajęła się gośćmi. Nagle do domu wszedł mój ojciec.
- Artur mieliśmy dzisiaj zajmować się sprawami państwa.
- Wybacz ojcze ale ratowałem te młodą damę.- Powiedziałem wskazując Annę.
<Anna?>

Od Artura CD Lea

Spojrzałem na dziewczynę.
- Zgoda.- Odparłem i wyprowadziłem Tartara z boksu. Wziąłem swój łuk i wskoczyłem na grzbiet ogiera nawet go nie siodłając. Lea wsiadła na Tornada i pojechaliśmy. Na miejscu wyciągnąłem chustkę z kieszeni i zawiązałem nią oczy.
- Gotowa?- Zapytałem. Dziewczyna skinęła głową. Wypuściłem 3 strzały które trafiły idealnie w centrum tarczy.
- I co?- Zapytałem ściągając z oczu chustkę.
< Lea?>

Od Anny C.D. Artur

Spojrzałam na wysokiego mężczyznę. Mimo, że stworzenia naszej rasy specjalizują się w niebywale wielkim wzroście, to i tak mnie zaskoczył. Otrzepałam się z kurzu.
-Nic, a nic. Dziękuję za pomoc. -powiedziałam i skinęłam znacząco głową. Mężczyzna uśmiechnął się.
-Jestem księżniczka Anna. -przedstawiłam się. Chwyciłam delikatnie boki własnej sukni i ukłoniłam się charakterystycznie. Mężczyzna ujął mnie za dłoń i ucałował ją. Dżentelmen z niego, nie powiem.
-Artur. -również przedstawił się po chwili.
-Skąd, więc przybywasz, mój wybawco? -zwróciłam się do niego.
-Jeśli mam być szczery to z własnego łóżka. -zaśmiał się. -Miałem iść do mego ojca, który aktualnie znajduje się w mieście, jednak idąc tutaj, usłyszałem twój krzyk. -dodał.
-Rozumiem. -posłałam mu łagodny uśmiech. Nagle znikąd poczułam na ramionach czyjś uścisk. Aż podskoczyłam.
-Witajcie! -usłyszałam znajomy głos. Obok mnie pojawiła się nieco niższa osóbka. Wpatrywała się w Artura jak w obrazek. Jej mina była komiczna, pewnie wyglądałam identycznie, gdy zobaczyłam jego wzrost.
-Witaj. -odpowiedzieliśmy chórkiem.
-Arturze, to jest moja młodsza siostra Marilyne. Marilyne, to jest Artur. -przedstawiłam ich sobie. Mężczyzna ucałował dłoń mojej siostry, a ona złożyła pokłon taki jak ja wcześniej. Tutaj było to tradycją.
<Artur?>

Od Lea C.D Artyr

Umiał walczyć? Uśmiechnęłam się pod nosem. 
-A umiesz strzelać z łuku?- Spytałam patrząc na niego. Chłopak kiwną głową i spojrzał na mnie pytając. 
-Co powiesz na małe zawody w strzelaniu?- Uniosłam wysoko głowę, by spojrzeć mu w oczy. Chciałam pokazać mu, moje miejsce treningu. Miałabym okazje się pouczyć strzelania. 
《《Artur》》

piątek, 15 kwietnia 2016

Od Constantine'a Cd Clarissa

Zaniosłem dziewczynę do jej domu. Rano pojechałem na trening do Artura. Zaczęliśmy go niedługo po świcie a około południa przerwaliśmy przez niespodziewane odwiedziny. Podeszliśmy z gołymi torsami do krzaków.
- Clarissa  wyłaź bo znowu nie mamy zamiaru Cię szukać po lesie.- Powiedziałem.
<Clarissa?> 

Od Clarissy C.D Constantine

Siedziałam za nim w siodle, przytulona do jego pleców. Ale w pewnej chwili, gdy byliśmy mniej-więcej w połowie drogi do mojego domu, odsunęłam się od niego trochę i wyjęłam ze swojej torby...kwiatki. Tak, trzymam w torbie kwiatki. Bo czemu by nie. I zaczęłam pleść z nich wianek, opierając się łokciami o ramiona Constantine'a, uśmiechając się przy tym szeroko. Na przemian, fioletowe krokusy i żółte żonkile.
Po kilku minutach skończyłam i schowałam wianek do torby. Dam mu go jutro. Było już ciemno, a ja byłam zmęczona, i skończyło się na tym że położyłam mu głowę na ramieniu i zasnęłam.

<Constantine? xd>

Abigail

http://orig06.deviantart.net/a465/f/2013/138/e/1/honor_by_mckadesinsanity-d65o1en.jpg
Imię: Abigail
 Pseudonim/y: Aby
Wiek: 19 lat
Stanowisko:Medyk królewski
Płeć: Kobieta
Charakter: Abigail jest troskliwa i opiekuńcza. Jest również niezwykle inteligentna i pojętna. Miłość  jest dla niej niezwykle ważnym uczuciem. Kocha swoją rodzinę i jest gotowa dla niej na wszystko.
Dane Szczegółowe: 

  •  Rasa: Smoczy człowiek
  • Kolor oczu: Brązowe
  • Kolor włosów: Ciemnobrązowe
  • Wzrost: 240 cm
  • Znaki szczególne: Jej znakiem szczególnym jest znamię w kształcie serca na ramieniu 
 Zdolności magiczne: Umie władać nad naturą oraz uleczyć każdą chorobę
Zdolności fizyczne: Abigail jest zdolna i dość szybka jednak delikatna. Jak określił to Michał ona nie jest stworzona do walki lecz potrzebuje faceta, który będzie ją chronił ( mowa tu o nim).
 Rodzina: 
  • Ojciec: Edwin
  • Matka: Ginewra
  • Bracia: Tristan, Dastan, Marek, Artur 
  • Siostry: Ellen, Nadia
Zakochana w : Zakochała się na zabój w przyjacielu brata - Michale
Partner: Chciałaby
Ex:  ----
Dzieci: ----
Dni płodne: 1-14 dzień miesiąca
Historia:  Urodziła się i wciąż żyje. A tak ogólnie to jej historia jest identyczna jak Artura.
Marzenia: Chciałaby aby Michał został jej mężem
Cel życiowy: Zostanie dobrą żoną i matką

Autor: mery02 

Od Constantine'a Cd Clarissa

Klapnąłem Artura po plecach.
- Do jutra.
- Do treningu.- Poprawił mnie przyjaciel. Kiwnąłem głową i podszedłem do dziewczyny. Wsadziłem ją na konia i uśmiechnąłem się lekko. Wskoczyłem na grzbiet ogiera i odwiozłem dziewczynę do domu.
<Clarissa?>

Od Clarissy C.D Artur (i Constantine)

Kolejny posiłek u Artura. Przyjemnie było. Jak zwykle.
Po kolacji wyszliśmy przed dom, a tu ni z tego ni z owego Artur powiedział Constantine'owi żeby...mnie odwiózł do domu. I w tej chwili nie wiedzieć czemu znowu cała się zarumieniłam. Odbija mi w towarzystwie Constantine'a. Serio. Uśmiechnęłam się nieśmiało i spojrzałam w jego ciemno-niebieskie oczy, czekając co zrobi.

< Constantine? ; v ; >

Od Artura Cd Clara

Constantine pomógł wstać Clarissie. Wyszliśmy z lasu i pojechaliśmy na kolację.  Moja matka była wniebowzięta. Zawsze chciała mieć dużą rodzinę więc zanim Michał i jego bracia wyruszyli na Górę Aniołów prawie cały czas siedzieli u nas w domu. Mi to odpowiadało, mojemu rodzeństwu też. Po kolacji razem z Constantinem i Clarissą wyszliśmy na dwór.
- Odwieź Clarissę Kocie.- Powiedziałem.
- Jasne. To trening jutro pod lasem, obok jeziora?- Zapytał.
- Tak.- Odparłem.
<Clarissa?>

Ogłoszenia parafialne

Tak więc dzisiaj ogłaszam coś co się stanie jutro. A więc jutro mamy Święto Thora. Więcej informacji znajdziecie w zakładce Święta kiedy już je dodam. Na jeden zwyczaj radzę zwrócić uwagę.

Artur

Od Lea C.D Clarissa

Byłam już blisko domu, gdy na powitanie wybiegła mi Clari. Przytuliłam ją.  Szłyśmy razem do drzwi. Uśmiechnęłam się do niej. Szczeniak zapiszczał. Zielone oczy siostry powędrowały na siodło.  Spojrzała na mnie pytająco.
-Mam dla ciebie niespodziankę. - Sięgnęłam po szczeniaka. -Wiem jak bardzo chciałaś go mieć. Dzisiaj w lesie pomogłam wilczycy. Która mi go podarowała- Odkryłam pyszczek malucha. Tornado zarżał w stronę Clarissy i szturchną ją w ramie.
▶Clarissa◀

Od Clarissy C.D Lea

Siedziałam w domu, dokładniej w swoim pokoju, opierając się o parapet i wyglądając przez okno. Zastanawiałam się, kiedy wróci Lea. Zrobiłam dla niej wianek, siedziałam nad nim godzinę. Miałam nadzieje, że jej się spodoba.
I nagle przez okno zobaczyłam majaczącą na horyzoncie czyjąś sylwetkę. Jakiegoś jeźdźca. Chwilę później zobaczyłam że to Lea. Szybko wyszłam z domu i zaczęłam biec w jej stronę z uśmiechem.


                                                                    <Leuśka? <3 >

Od Lea C.D Clarossa

To najwidoczniej siostrze szczęście sprzyja. Bo stałam z łukiem w prawej ręce, a lewą sięgnęłam po następną strzałę. Polesie rozległo się wilcze wycie. Było w nim coś nie tak. Tornado zarżał zaniepokojony. Rozpoznałam w nim (w wyciu) ból. Opuściłam broń. I ruszyłam w stronę dźwięku. A Tornado? Trzymał się blisko mnie. Nie musieliśmy iść daleko, bo kilku metrach znaleźliśmy wilczyce. Patrzała na mnie wielkimi, brązowymi oczami. Jej łapa była zakleszczona w pułapkę myśliwych. Tornado złapał za kaptur mojego płaszcza. Lecz ja stałam w miejscu. Nie mogłam jej zostawić. Wcisnęłam strzałę pomiędzy szczęki pułapki i kazałam wierzchowcowi nacisnąć na nią. Po chwili siłowania się z tym głupim urządzeniem łapa wilczycy była już wolna. Zwierzę odruchowo zaczęło lizać ranę. Zwierzę podeszło do mnie, czy raczej pokulało. Dotknęłam delikatnie rany, a na zniknęła! Poczułam szorstki język na ręce. Patrzyłam oszołomiona na swoje dłonie lekko oszołomiona. Nie minęła chwila a wilk znikną. Tornado parskał  z niezadowoleniem.
-Przestaniesz robić mi kazanie?- Mimo że nie rozumiałam jego języka, to mogłabym się założyć że mówi "Przecież to było niebezpieczne" lub coś w tym stylu. Doszliśmy do tarczy w której były wbite strzały. Wyrwałam wszystkie i już miałam zacząć siodłać Tornada, gdy z krzaków wyłoniła się wilczyca. Ta sama której chwile teju pomogłam. Niosła w pyszczku coś pomarańczowego i puchatego. Położyła to coś przy moich stopach. Okazało się że to 9 tygodniowy wilczek. Przypomniało mi się że Clara zawsze chciała mieć takiego pupila. Był cały rudy.
Wskazałam ręką malca, potem siebie. Co miało oznaczać, czy wilczek będzie teraz mój. Wilczyca kiwnęła głową i odeszła. Posadziłam wilczka na siodle. O dziwo czarny wierzchowiec nie miał nic przeciwko temu. Ruszyliśmy powoli w stronę domu.

<Claruś, prezent jedzie.>

czwartek, 14 kwietnia 2016

Od Clarissy C.D Artur

Zaprosili mnie na kolacje. No w porządku.
Wstałam z ziemi z uśmiechem i spojrzałam na Artura.
- Okej, bardzo chętnie. - Odpowiedziałam i podeszłam do nich nieco bliżej. Patrzyłam na Artura, ale kątem oka zerkałam na Constantine'a. On jest taki przystojny~...


<Arturek? .3.>

Od Artura CD Clarissa

- Clarissa.- Powiedziałem.
- Chyba znowu nie chcesz się zgubić?- Zapytał Constantine. Clarissa uśmiechnęła się do niego ciepło. Czyżby coś było na rzeczy? Chociaż przecież on złożył te swoje śluby.
- Dobra ściemnia się wracamy. Const masz dzisiaj kolację u nas. Clarissa chcesz się wybrać z nami?
<Clarissa?>

Od Artura Cd Lea

Spojrzałem na dziewczynę.
- Tartar.- Odparłem po chwili.
- Skąd takie dziwne imię?- Zapytała.
- Matka mu je nadała.- Odparłem.
- To ile on ma lat?- Znowu pytanie.
- Dokładnie 1000.- Odparłem. Pogładziłem konia po chrapach.
- To skąd wiesz jakie imię nadała mu matka?
- Rozumiem ich mowę i umiem czytać w myślach.
- Mogę go pogłaskać?- Zapytała dziewczyna. Miałem ochotę prychnąć. Otworzyłem boks i stanąłem obok konia.
- Próbuj.- Odparłem. Dziewczyna podeszła i spróbowała pogłaskać konia. On jednak kłapnął jej zębami koło ręki.
- Nigdy nie widziałam takiego konia.- Stwierdziła.
- Nikt nie widział. To jednorożec górski. Wielu próbowało go dosiąść ale udało się to tylko jednej osobie.
-Komu?
- Mnie.
- Jak to zrobiłeś?
- Normalnie. Stałem się Królem Gór. Pokonałem niedźwiedzia który był nim wcześniej i pokonałem Tartara w walce.
<Lea?>

Od Clarissy C.D Artur

Poszłam sobie w las na spacerek i kogo spotykam? Artura i Constantine'a.
- Na spacer wyszłam. Las to jedyne miejsce w którym mogę odpocząć i...zapomnieć o zmartwieniach... - Westchnęłam i usiadłam na ziemi. Przez godzinę w mojej głowie była jedna jedyna myśl. Przez tą ostatnią godzinę po raz...po raz chyba setny w moim życiu modliłam się do Bogów. A o co? O to żeby zesłali mi mężczyznę z którym będę mogła spędzić resztę moich dni. Żeby obdarowali mnie dzieckiem, albo chociaż możliwością jego poczęcia. O niczym innym nie myślałam. Dniami i nocami potrafiłam się o to modlić. Momentami czułam się bezsilna...


<Arturek, Constantine? .3. Biedna Clarcia .3.>

Marilyne


Girl by Ennya7
Imię: Marilyne
Pseudonim/y: -
Wiek: 17 lat
Stanowisko: Zielarz
Płeć: Kobieta.
Charakter: Marilyne jest niezwykle wesołą i dobrą dziewczyną. Można jej zaufać. Nienawidzi, gdy wyzywają ją od młodych czy też słabych. Za wszelką cenę chciałaby być jak jej siostra Anna. Po śmierci matki ma tylko ją. Udyr - ich brat. Zaginął kiedy Anna miała 15 lat, a ona 13. Bardzo nie przepada za swoim ojcem, gdyż nie jest sprawiedliwy oraz jest impulsywny.
Dziewczyna na ogół jest kochająca i czuła, jednak mometami ma ochotę powyrywać wszystkim flaki i porozwieszać je na hakach dla ozdoby. Jest bardzo energiczna, obcych przyjmuje miło, lecz trzyma się na baczności, gdyż nie jest ufna. Na pewno gdy poznacie się lepiej będzie idealną przyjaciółką jak i kompanem do różnych podróż.
Dane Szczegółowe: 

  •  Rasa: Smoczy człowiek.
  • Kolor oczu: Zielone
  • Kolor włosów: Blond
  • Wzrost: 185 cm
  • Znaki szczególne: -

Zdolności magiczne: Wytwarza za pomocą magii ziemi różne eliksiry z ziół, dzięki skupieniu i połączeniu z naturą potrafi się szybko poruszać.
Zdolności fizyczne: Jest niesamowicie szybka.
Rodzina: Siostra- Anna, matka - Cassiopeia (nie żyje), ojciec - Obito, brat - Udyr (zaginął)
Zakochany/a w : Jeszcze nikt.
Partner: Nie ma nikogo.
Ex: Niet.
Dzieci: Może kiedyś
Dni płodne: od 8 do 20 dnia miesiąca.
Historia: Jest najmłodszą córką i za razem dzieckiem króla Tryndusa. Od zawsze idzie w ślady swej siostry Anny i chce być taka jak ona. Pewnego dnia, król postanowił, że uczyni Annę następczynią swego tronu. Marilyne cieszyła się szczęściem Anny, jednak siostrze nie podobał się grymas na twarzy starszej siostry. Kiedy z nią pogadała, stwierdziła, że dla niej to zbyt duży obowiązek, lecz postanowiła, że znajdzie dobrego kandydata na męża, który jej w tym pomoże. Liczyła oczywiście również na pomoc samej Marilyne, którą zabrała ze sobą w podróż. Dziewczyna od tamtej pory uczy się i poznaje nowe techniki, by wspomagać siostrę.
Marzenia: Chciałaby być docenianą i uważaną za jedną z lepszych zielarek i magiczką władania ziemią.
Cel życiowy:  Odnaleźć brata oraz być jak jej siostra.
Inne zdjęcia: 
Autor: Big_Time_Rush

Od Artura

Obudziłem się wcześnie rano. Na stole czekało na mnie śniadanie oraz kanapki. Uśmiechnąłem się i w duchu podziękowałem Abigail. Szybko zjadłem śniadanie i wpakowałem kanapki do torby. Wyszedłem z domu i wziąłem swój topór a następnie przeobraziłem się w wilka i pobiegłem w las. Po kilkunastu minutach usłyszałem odgłosy uderzania toporów o drzewa. Przemieniłem się w człowieka i wszedłem do obozu.
- Dzień dobry książę!- Krzyknął ktoś.
- Wiecie że nie lubię kiedy tak do mnie mówicie?- Zapytałem ze śmiechem. Po chwili zaczęliśmy pracę. Kilka godzin przed zmierzchem skończyliśmy i zaczęliśmy się zbierać.
- Artur idziesz z nami do karczmy?- Zapytał jeden z moich kompanów. Zastanowiłem się. W sumie miałem sprawę do Jeoda.
- Idę.- Powiedziałem. W obozie zapanował mały rozgardiasz. Szybko się zebraliśmy i wyruszyliśmy do karczmy.
- Jeod jakieś wieści od Michała i jego braci?- Zapytałem zaraz po wejściu.
- Nic.- Odparł karczmarz.  Usiadłem przy stole a po chwili przede mną pojawił się kufel z piwem. Szybko wypiłem jego zawartość i poszedłem do domu. W drzwiach stała moja matka.
- Znowu byłeś w karczmie.- Stwierdziła krytycznie. Jej nos potrafił wyczuć zapach karczmy zawsze i wszędzie a już zapach piwa to w ogóle.
- Miałem sprawę do Jeoda.
- Michał? Wiesz że poszedł razem z braćmi na Górę Aniołów. To daleko.
- Wiem...- Powiedziałem i odstawiłem topór. Poszedłem do łóżka i rozmyślając o przyjacielu zasnąłem. Rano udałem się do miasta aby porozmawiać z ojcem. Włożyłem futro i wyszedłem z domu. Szedłem powoli nie przejmując się niczym. Nagle usłyszałem jakiś krzyk. Poszedłem w jego kierunku. Zobaczyłem młodą kobietę którą próbował uderzyć jakiś mężczyzna. Podbiegłem do niego i złapałem go za rękę.
- Zostaw ją.- Warknąłem.
- Nic Ci nie jest?- Zapytałem. Podniosłem ją i gdy zobaczyłem że jest tylko w cienkiej sukience okryłem ją swoim futrem.
<Anna?> 

Od Artura CD Clarissa

Wsadziłem Clarissę na siodło za Constantinem. Sam przemieniłem się w orła. Odwieźliśmy Clarissę do domu i pojechaliśmy do Jeoda. Znowu żadnych informacji od Michała. Potem wyruszyliśmy na polowanie. Minęło kilka godzin kiedy nagle zobaczyliśmy Clarissę.
- Czego znowu szukasz w lesie?- zapytałem przy wtórze śmiechu Constantine'a
<Clarissa?>

Anna


Imię: Anna
Pseudonim/y: Ania, Anka.
Wiek: 19 lat
Stanowisko: Medyk, mag żywiołów, malarz.
Płeć: Kobieta.
Charakter: -w budowie-
Dane Szczegółowe: 

  •  Rasa: Smoczy człowiek.
  • Kolor oczu: Błękitne.
  • Kolor włosów: Brąz, schodzący na ryży.
  • Wzrost: 167 cm
  • Znaki szczególne: Ma kilka blizn na plecach.

 Zdolności magiczne: Włada magią różnych żywiołów, porozumuje się za pomocą telepatii, uzdrawia za pomocą wody.
Zdolności fizyczne: Jest bardzo zwinna, doskonale strzela z łuku.
 Rodzina: Siostra- Marilyne, matka - Cassiopeia (nie żyje), ojciec - Obito, brat - Udyr (zaginął)
Zakochany/a w : Jeszcze nikt.
Partner: Nie ma nikogo.
Ex: Było paru...
Dzieci: Chciałaby.
Dni płodne: ...
Historia: Anna urodziła się w Królestwie Enygm. Była najstarszą córką króla, gdyż jej brat zaginął i nie było nikogo innego na przejęcie tronu. Pewnego dnia król Tryndus (bo tak miał na imię) stwierdził, że to właśnie ona - odziedziczy tron. Mając dobre serce, postanowiła przejść się po królestwach w przebraniu i ocenić, który z potencjalnych kandydatów na męża zadba o nią i jej poddanych, a może nawet dzieciach. Nie do końca przepada za swoim ojcem, jednak darzy go niezwykłym szacunkiem, co nie jest wcale dziwne, gdyż jest jej nieszczęsnym ojcem. Musiała się go słuchać, inaczej wyparłby się jej i skazał na tortury. Naprawdę jest brutalny. W końcu po czasie spotkała kilku dobrych ludzi, którzy przyjęli ją do siebie. Na czas podróży zabrała ze sobą swoją młodszą o dwa lata siostrę Marilyne.
Marzenia: Chciałaby znaleźć godnego męża, który dobrze panowałby wraz z nią, również przywrócić pokój na świecie.
Cel życiowy:  Odnaleźć brata.
Inne zdjęcia: -
Autor: Big_Time_Rush

Constantine

 
Imię: Constantine
Pseudonim/y: W kręgu znajomych mówią mu Lion
Wiek: 20 lat
Stanowisko: Obecnie jest rycerzem jednak Artur zapewnił mu już miejsce w Gwardii Królewskiej  
Płeć: Mężczyzna
Charakter: Constantine to mężczyzna miły i troskliwy. Jest odważny i  przede wszystkim rozważny. Nie lubi tchórzostwa ale wie kiedy trzeba odpuścić.
Dane Szczegółowe: 

  •  Rasa: Zmiennokształtny przemieniający się w lwa, jednak nieco wybrakowany ponieważ w jego rodzinie nikt nie potrafił się przemienić od początku Mrocznych Dni. Jak głoszą legendy przemiana członka jego rodu i pierwszy ryk będą znakiem wypełniającej się przepowiedni
  • Kolor oczu: Ciemno niebieskie
  • Kolor włosów: Czarne
  • Wzrost: 250 cm
  • Znaki szczególne: Z jego znak szczególny można uznać uśmiech ale również bliznę na lewym przedramieniu po kłach lwa.
 Zdolności magiczne: Jeszcze do końca nie opanował swojej magii jednak potrafi władać nad żywiołami oraz czytać w myślach
Zdolności fizyczne: Constantine jest bardzo silny oraz wytrzymały. Umie świetnie pływać i chodzić po drzewach. Jest dość szybki ale w wyścigu z smoczym człowiekiem czy aniołem nie miał by szans. 
 Rodzina: 
  • Ojciec: Solomon 
  • Matka: Cassidy 
Zakochany w : ---
Partner: ---
Ex: ---
Dzieci: ---
Historia:Urodził się w wiekowej rodzinie Zmiennokształtnych. Po pewnym czasie poznał Artura i kilku innych przyjaciół.Razem stworzyli zgraną paczkę. I tak jest do dziś.
Marzenia: Marzenia się spełniają. Jego marzeniem jest aby kiedyś się przemienić.
Cel życiowy: Założenie rodziny, ochrona Artura
Inne zdjęcia:
Autor:SZAMAN ( doggi)

Od Lea C.D Artur

Wszystko działo się szybko. Nie mogła pozwolić zabrać Tornada! On słuchał tylko jej! A ten cały książę? Miał po prostu farta.  Szczerze nie podobało jej się że ktoś dosiadał JEJ wierzchowca, ale co miała poradzić.  Samael próbował ją uderzyć. Szczerze? Spodziewała się tego. Ale na pewno nie tego że ktoś będzie ją bronił! Spojrzała na niego przestraszona, lecz poszła za nim. Przecież nie zostawiła by tego upartego ogiera, na pastwę ludzi którzy go nie znają! Gdy tylko wprowadził obydwa, dopiero co nabyte konie do boksów, podeszła szybko do boksu gdzie stał jej czworonożny przyjaciel. Wsadził wielki czarny łeb w jej ciemne włosy i wypuścił powietrze nosem.
-Nie zostawię cie- Wyszeptała. Gładząc go po polikach. Słysząc propozycję księcia, kiwnęła energicznie głową. W końcu raz na ruski rok zdarzała się okazja pracowania w królewskiej stadninie, nie?
-Nie zostawię Tornada- Uśmiechnęła się. -Okej. Wszędzie lepiej niż u Samuela. Nie podoba mi się jak traktuje konie.- Spojrzała na Tartara. Który jadł spokojnie paszę. -Jak ma na imię?- Zapytała głaszcząc szyję Tornada, który upodobał sobie jej ramię jako poduszkę.
<Arturku? ^^> 

Od Clarissy C.D Artur

Zadarłam głowę w górę, bo siedziałam na ziemi, i spojrzałam Arturowi w oczy.
- Nie pogardzę podwózką. - Uśmiechnęłam się wstając z ziemi. - Dziękuję.
Zerknęłam na stojącego obok Artura mężczyznę z lekkim rumieńcem a mój uśmiech nieco się poszerzył.
- A ty jesteś? - Spytałam, zagarniając kosmyk moich włosów za ucho.
- Constantine. - Powiedział uprzejmie.
- Miło poznać. - Skinęłam głową jeszcze szerzej się uśmiechając. Wow. Nie dość, że przystojny, to do tego piękne ma imię.

<Artur, Constantine?>

Od Artura Cd Clarissa

- Nie kłaniaj mi się. W tej chwili jestem jedynie ojcem który odwiedza syna.- Powiedział mój ojciec. Uśmiechnąłem się nieznacznie.
- Tato mama czeka z obiadem. - Powiedziałem. Wszedłem do domu i stuknąłem Constantine'a w bark.
- Nie zapomniałeś o czymś?
- O czym?- Zapytał wkładając do ust pajdę chleba.
- Mieliśmy iść na polowanie. I sprawdzić czy są jakieś wieści od Michała.- Powiedziałem. Constantine palnął się w głowę i wyszedł wraz ze mną z domu jak zawsze dziękując mojej matce za obiad.
- Jedziemy do miasta. Podwieźć Cię do domu?
<Clarissa?>

Od Clarissy C.D Artur

I przez chwilę miałam zaćmienie mózgu. Co się dzieje?
Po pierwsze - jak przyszedł ten gościu którego Artur nazwał "kotem" czy jakoś tak...to...nie wiedzieć czemu na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Przystojny koleś, nie powiem.
A co potem? PRZYJECHAŁ KRÓL i się okazało że Artur TO SYN KRÓLA. No to co, ja od razu wstałam i się ukłoniłam, w końcu KRÓL. I SYN KRÓLA. Szacunek trzeba okazać, nie?


<Artur? XD>

Od Artura Cd Clarissa

Wyszedłem przed dom wraz z matką. Po chwili ujrzałem 6 postaci zmierzających  w kierunku domu. Jak się okazało było to moje rodzeństwo. Matka od razu wysłała ich na obiad. Usiadłem obok dziewczyny gdy nagle ujrzałem jeźdźca. Po kilku minutach przed nami stał Constantine.
- Cześć Kocie.- Powitałem przyjaciela. Uśmiechnął się do mnie a po chwili wszedł do domu gdzie jak zwykle czekała na niego moja matka z obiadem. Po kilku chwilach zobaczyłem ojca podążającego w stronę domu. Podszedł do mnie i uściskał mnie serdecznie.
- Witaj synu!- Powiedział. Clarissa patrzyła na to wszystko ze zdziwieniem.
< Clarissa?>

Od Clarissy C.D Artur

Czyli jednak marzenia się spełniają, ktoś po mnie przyszedł i zaprowadził mnie od razu do siebie na obiad. Super.
Niespodziewanie w jego domu znowu spotkałam Ginewrę, tą, która kilka lat temu uleczyła Leę. Jego matka, czy co? No cóż, uśmiechnęłam się jedynie szeroko i usiadłam przy stole czekając na obiad, bo głodna byłam strasznie.

Po obiedzie bez słowa wyszłam z domu i usiadłam sobie kilka metrów przed nim. Po chwili położyłam się na trawie i obserwowałam chmury. Na chwilę zapomniałam o całym świecie, zamknęłam oczy i pogrążyłam się w myślach.

< Arturek? Dołączasz, czy wyrywasz naszą marzycielkę z jej pięknego "snu"? |D >

Od Artura Cd Clarissa

Wyruszyłem po zioła dla matki. Byłem już w lesie od kilku godzin i miałem już prawie wszystkie. Nagle zobaczyłem kobietę siedzącą na ziemi. Podszedłem do niej.
- Co tu robisz?
- Siedzę.
- To widzę.- Odparłem. Spojrzałem na dziewczynę.
- Zgubiłaś się. - Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie.
- Wcale nie.
- Oj nie kłam już. Chodź. - Powiedziałem i zaprowadziłem ją do domu na obiad ( kiszki jej marsza grały). Kiedy dziewczyna zobaczyła moją matkę krzyknęła:
- To ty wyleczyłaś moją siostrę!
<Clarissa?>

Od Clarissy

Szłam przez las, kopiąc po drodze jakiś kamyczek. Cały czas zastanawiałam się, gdzie podziała się Lea. Od jakiegoś czasu jej nie widziałam...
Gdy ścieżka się skończyła, weszłam nieco głębiej. Mieszkam w okolicy tego lasu kilka lat, chyba się nie zgubię, no nie?
Myliłam się, bo nie minęło nawet 10 minut a już straciłam orientacje w terenie. Super. Rozejrzałam się kilka razy, a po chwili zrezygnowana usiadłam na ziemi, jakbym miała nadzieje że droga powrotna sama się znajdzie.


<A to ja Arturka poproszę o odpis~>

Od Clarissy C.D Lea

W lesie panowała nieskazitelna cisza, słychać było jedynie cichy szum strumyka. Na wilgotnych kamyczkach klęczała białowłosa kobieta. Nuciła coś pod nosem i plotła wianek z białych kwiatów.
- Skończone. - Mruknęła sama do siebie zadowolona i włożyła wianek na głowę, przy okazji przysuwając się bliżej do strumienia, i patrząc w tafle wody. - Mam nadzieje że jej się spodoba.
Uśmiechnęła się lekko i schowała swoje dzieło do dużej torby którą miała zawieszoną na ramieniu, po czym wstała z ziemi i poszła dalej w las, mając nadzieje że spotka swoją siostrę, bo to właśnie dla niej robiła ten wianek.

<Tak bardzo wenus do dupus. Lea, lub ktokolwiek inny? xD>

Od Artura

Odkąd ojciec wydał zezwolenie na założenie przeze mnie stadniny często chodziłem do miasta aby kupić jakieś nowe konie. Poszedłem więc do Samaela jedynego wiarygodnego handlarza końmi. Co prawda nie traktował za dobrze ani ludzi ani zwierząt  ale jego konie były naprawdę dobre.Wszedłem do jego stajni w chwili gdy kilku stajennych mocowało się z koniem.
- Witaj Samaelu masz coś dla mnie?- Zapytałem.
- O książę dla Ciebie zawsze...- Zaczął.
- Nie korz się. Mów co masz dla mnie.- Powiedziałem.  Mężczyzna zaczął mi pokazywać różne konie. Nagle mój wzrok skierował się na czarnego ogiera z którym siłowali się stajenni.
By the Lake by sammykaye1 
- A ten?- Zapytałem. 
- Jest narowisty. Nikt go nie chce kupić ale jak ty książę sobie życzysz to będzie za 100 monet. 
- 50 jeśli da mi się dosiąść.- Powiedziałem. Samael  skinął głową. Podszedłem do ogiera i wskoczyłem na jego grzbiet. Koń zachowywał się spokojnie. Jego myśli nie były niczym zmącone.
- Jest twój książę.- Powiedział mężczyzna. Zszedłem z konia i podszedłem do mężczyzny.
- Wezmę jeszcze tamtą klacz.- Powiedziałem wskazując białego jednorożca. 

Zapłaciłem sprzedawcy i już miałem wychodzić kiedy do mnie i Samaela podbiegła jakaś dziewczyna. 
- Nie możesz go sprzedać. On jest mój!- Krzyknęła 
- Nie jest twój. Ty jesteś tylko nic nie znaczącą stajenną.- Warknął mężczyzna i zamachnął się aby uderzyć dziewczynę. Złapałem go za rękę. 
- Mam nadzieję że masz kogoś na zmianę bo ona idzie ze mną.- Powiedziałem. Mężczyzna skinął mocno głową.  Dziewczyna patrzyła na mnie przerażona. 
- Chodź.- Powiedziałem. Dziewczyna pobiegła za mną. Nie była człowiekiem lecz mieszanką człowieka i elfa. Doszliśmy do wielkiej stajni gdzie trzymałem konie. Wprowadziłem dwa nowe do boksów. Nagle usłyszałem rżenie konia, które przypominało nieco lawinę. Zerwałem się i pobiegłem do boksu Tartara. Wbiegłem do niego i odgoniłem stajennych od konia. Uspokoiłem 3 metrowego konia bez trudu.
- Mówiłem że sam się nim będę zajmował.- Warknąłem. Pogładziłem ogiera po chrapach i wyszedłem.
- Samael nie płaci Ci zbyt dobrze i tak samo Cię traktuje. Chciałabyś może pracować u mnie Lea? Córko elfa i człowieka?
<Lea?> 

Od Lei

Napięła cięciwę łuku. Tornado zarżał. Z rezygnacją opuściła łuk. Spojrzała na ogiera "z buka". Wydawało jej się że mówi "Nie trafisz".
-Te, przestań bo nie mogę się skupić!- Warknęła. Czasem wierzchowiec doprowadzał ją do szału. Ale niestety wybrała jego. A może to on wybrał ją? Bo wiedział kim ona naprawdę jest? Potrząsnęła głową i wróciła do ćwiczeń. Nałożyła strzałę na cięciwę. Skupiła się i wystrzeliła. Ciemnowłosa wiedziała jaki jest tor lotu, "amunicji". Nie musiała zbytnio celować, bo strzała sama trafiała do wyznaczonego przez Lee celu. Grot trafił w sam środek tarczy, która była wykonana ze słomy. Dziewczyna podbiegła do celu, i wyrwała wszystkie strzały. Wsadziła je do specjalnej torby, którą miała przypiętą do pasa. Spojrzała w górę. Kilka białawych obłoków przetoczyło jej się nad głową. Będzie niedługo wracać. Spuściła wzrok na czarnego konia, który pasł się niedaleko. Uzda i siodło były zawieszone na gałęzi, by nie  uwierały wierzchowca gdy ona będzie ćwiczyć. Ogier przy truchtał do dziewczyny, wkładając pysk w jej, głęboki, czarny kaptur. Który spoczywał na jej głowie. Zaśmiała się cicho, bo wilgotne chrapy łaskotały ją w uszy. 
- Jak myślisz? Wracamy?- Ogier cofnął łeb i pokręcił nim. Zaśmiała się. Poklepała go po szyi i wróciła do ćwiczeń.




<Claruś, czyń honory ^^, potem wpadnie jeszcze Arturek>
Podobizna Tornada

Clarissa

 
Imię: Clarissa
Pseudonim/y: Dla siostry Clara lub Clariss. Przyjaciele mówią jej White.
Wiek: 18 lat
Stanowisko: Opiekunka, ale czasem pomaga siostrze przy koniach~
Płeć: Ta piękniejsza i mądrzejsza, kobieta rzecz jasna.
Charakter: Małomówna i trochę zamknięta w sobie, acz niezwykle odważna i dzielna kobieta. Ma złote serce, jest dobroduszna, opiekuńcza, niezwykle współczująca i kochająca, zawsze chętnie wszystkim pomaga. Uwielbia dzieci w każdym wieku, od zawsze kochała przebywać w ich towarzystwie. 
Dane Szczegółowe:
  •     Rasa: Pół elf, pół człowiek (Coś tam jeszcze ze smoka)
  •     Kolor oczu: Nieskazitelnie zielone, po tatusiu~
  •     Kolor włosów: Śnieżnobiałe, takie jakie miała mamuśka.
  •     Wzrost: 200 cm 
  • Znaki szczególne: Taki zgrabny pieprzyk koło prawego oczka. ZAWSZE ale to ZAWSZE ma wpiętą we włosy białą orchideę aka lilię. (Dla wszystkich innych - orchidea. Dla Clarissy - lilia. Niedouczone to to~)

    Zdolności magiczne: Niby jakieś tam ma, ale nic o nich nie wie.
    Zdolności fizyczne: Niewyobrażalnie szybka i zwinna. W sumie tyle, bo władać bronią nie umie nic a nic.
Rodzina:  
  • Matka Enea (zwykła kobieta)   
  •  Zead (elf, ojczulek którego Clarissa w ogóle nie kojarzy) 
  •     starsza siostra Lea (tak samo pół człowiek pół elf)

Zakochana w: Na chwilę obecną w nikim~
Partner: No niestety nie ma...
Historia: 18 lat coś zaszło pomiędzy kobietą, Eneą, a elfem, Zead'em. No i tak na świat przyszła Clarissa. Urodziła się dokładnie, co do dnia, rok po swojej siostrze, Lei. Ojca pamięta jak przez mgłę (czyt. w ogóle go nie pamięta.), kojarzy jedynie to, że szkolił jej siostrę. Gdy mała białowłosa miała 5 lat, ojciec całkowicie zniknął z ich życia, a ona wraz z matką i siostrą przeprowadziły się. I w ten o to sposób znalazły się w Palancarze. Lata mijały. Clara miała 14 lat kiedy jej kochana Lea zdobyła piękną bliznę. Pamięta, że siostra miała wtedy wysoką gorączkę i krwawiła. Rozcięła sobie nożem całe przedramię. Clarissa chyba nigdy tak bardzo się o nią nie martwiła. Ale na szczęście następnego dnia Moon była już zdrowa.
Kiedy jej siostra zaczęła pracować jako stajenna, białowłosa rozpoczęła swą pracę jako opiekunka. Kochała spędzać czas ze swoimi małymi podopiecznymi. Skończyło się na tym, że sama zapragnęła mieć dziecko. Niestety nigdy nie udało jej się znaleźć swojej drugiej połówki + TEORETYCZNIE jest bezpłodna. Ale Clarissa należy do tego typu kobiet, które mimo wszelkich przeciwności losu się nie poddają. I tak o to Clara obrała sobie cel w życiu - założyć rodzinę.
A jak to się dalej potoczy? Czas pokaże~
Marzenia: ZOSTAĆ MATKĄ.
Cel życiowy: ^ To samo co wyżej.
Autor: ronisia (Doggi), Frozen112 (Howrse)