czwartek, 14 kwietnia 2016

Od Artura

Obudziłem się wcześnie rano. Na stole czekało na mnie śniadanie oraz kanapki. Uśmiechnąłem się i w duchu podziękowałem Abigail. Szybko zjadłem śniadanie i wpakowałem kanapki do torby. Wyszedłem z domu i wziąłem swój topór a następnie przeobraziłem się w wilka i pobiegłem w las. Po kilkunastu minutach usłyszałem odgłosy uderzania toporów o drzewa. Przemieniłem się w człowieka i wszedłem do obozu.
- Dzień dobry książę!- Krzyknął ktoś.
- Wiecie że nie lubię kiedy tak do mnie mówicie?- Zapytałem ze śmiechem. Po chwili zaczęliśmy pracę. Kilka godzin przed zmierzchem skończyliśmy i zaczęliśmy się zbierać.
- Artur idziesz z nami do karczmy?- Zapytał jeden z moich kompanów. Zastanowiłem się. W sumie miałem sprawę do Jeoda.
- Idę.- Powiedziałem. W obozie zapanował mały rozgardiasz. Szybko się zebraliśmy i wyruszyliśmy do karczmy.
- Jeod jakieś wieści od Michała i jego braci?- Zapytałem zaraz po wejściu.
- Nic.- Odparł karczmarz.  Usiadłem przy stole a po chwili przede mną pojawił się kufel z piwem. Szybko wypiłem jego zawartość i poszedłem do domu. W drzwiach stała moja matka.
- Znowu byłeś w karczmie.- Stwierdziła krytycznie. Jej nos potrafił wyczuć zapach karczmy zawsze i wszędzie a już zapach piwa to w ogóle.
- Miałem sprawę do Jeoda.
- Michał? Wiesz że poszedł razem z braćmi na Górę Aniołów. To daleko.
- Wiem...- Powiedziałem i odstawiłem topór. Poszedłem do łóżka i rozmyślając o przyjacielu zasnąłem. Rano udałem się do miasta aby porozmawiać z ojcem. Włożyłem futro i wyszedłem z domu. Szedłem powoli nie przejmując się niczym. Nagle usłyszałem jakiś krzyk. Poszedłem w jego kierunku. Zobaczyłem młodą kobietę którą próbował uderzyć jakiś mężczyzna. Podbiegłem do niego i złapałem go za rękę.
- Zostaw ją.- Warknąłem.
- Nic Ci nie jest?- Zapytałem. Podniosłem ją i gdy zobaczyłem że jest tylko w cienkiej sukience okryłem ją swoim futrem.
<Anna?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz