czwartek, 14 kwietnia 2016

Od Lea C.D Artur

Wszystko działo się szybko. Nie mogła pozwolić zabrać Tornada! On słuchał tylko jej! A ten cały książę? Miał po prostu farta.  Szczerze nie podobało jej się że ktoś dosiadał JEJ wierzchowca, ale co miała poradzić.  Samael próbował ją uderzyć. Szczerze? Spodziewała się tego. Ale na pewno nie tego że ktoś będzie ją bronił! Spojrzała na niego przestraszona, lecz poszła za nim. Przecież nie zostawiła by tego upartego ogiera, na pastwę ludzi którzy go nie znają! Gdy tylko wprowadził obydwa, dopiero co nabyte konie do boksów, podeszła szybko do boksu gdzie stał jej czworonożny przyjaciel. Wsadził wielki czarny łeb w jej ciemne włosy i wypuścił powietrze nosem.
-Nie zostawię cie- Wyszeptała. Gładząc go po polikach. Słysząc propozycję księcia, kiwnęła energicznie głową. W końcu raz na ruski rok zdarzała się okazja pracowania w królewskiej stadninie, nie?
-Nie zostawię Tornada- Uśmiechnęła się. -Okej. Wszędzie lepiej niż u Samuela. Nie podoba mi się jak traktuje konie.- Spojrzała na Tartara. Który jadł spokojnie paszę. -Jak ma na imię?- Zapytała głaszcząc szyję Tornada, który upodobał sobie jej ramię jako poduszkę.
<Arturku? ^^> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz