Niespodziewanie w jego domu znowu spotkałam Ginewrę, tą, która kilka lat temu uleczyła Leę. Jego matka, czy co? No cóż, uśmiechnęłam się jedynie szeroko i usiadłam przy stole czekając na obiad, bo głodna byłam strasznie.
Po obiedzie bez słowa wyszłam z domu i usiadłam sobie kilka metrów przed nim. Po chwili położyłam się na trawie i obserwowałam chmury. Na chwilę zapomniałam o całym świecie, zamknęłam oczy i pogrążyłam się w myślach.
< Arturek? Dołączasz, czy wyrywasz naszą marzycielkę z jej pięknego "snu"? |D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz